Jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że era online sprawdzi się również w świecie nauki. Kupowanie rzeczy, oglądanie filmów było na porządku dziennym, ale uczenie się? A już w szczególności odbywanie kursów czy lekcji tych związanych ze sportem czy fizjoterapią było tematem przegłosowanym na nie. Nasze podejście się jednak znacznie zmieniło, czy dobrze? No jasne!

Zabrzmi to może dziwnie, ale zanim to w Polsce było modne, ja już tego doświadczałam. Lekcje czy warsztaty online z nauczycielami z różnych krajów to była dla mnie rzecz normalna. Może wciąż mało spotykana, ale jednak już obecna. Chcąc uczyć się od innych, lepszych czy tych najlepszych musimy wychodzić poza pewne schematy. Nie zawsze była taka możliwość by przedostać się do jakiegoś kraju, czy to przez finanse czy inne czynniki ludzkie. Życie w świecie marzeń, że „może kiedyś” jest nie dla mnie. Dlatego szukałam innych możliwości, dzięki którym będę mogła uczyć się od tych, którzy mnie inspirują. Na szczęście poza naszym krajem była to dość popularna metoda nauczania. Dzięki temu realizowałam się bez największych problemów. W ten sposób miałam lekcje prywatne z Lesley Logan, Julie Driver czy ten warsztaty z Tomem Waldronem. Ale to wciąż było mało. Powiedzmy sobie szczerze, że raczej nikt przy zdrowych zmysłach, nie pojedzie na jeden dzień do Stanów na kilkugodzinne warsztaty…

U nas rozkwit ery online nastąpił wraz z pandemią. Pod tym względem wyszło nam to na dobre. Więcej osób odważyło się postawić pierwsze kroki w nauczaniu zdalnym, które wcale nie musi być gorsze od tego stacjonarnego. Dobry nauczyciel potrafi przekazać wiedzę zarówno przez online jak i stacjonarnie. I myślę, że tego powinnismy się trzymać.



Oczywiście możemy się kłócić o doświadczenia empiryczne odczuwalne jedynie w przypadku pracy face to face. Ale nie oszukujmy się. Najbadziej zależy nam na rzetelnie przekazanej wiedzy. Czy będzie przekazana twarzą w twarz czy też przez ekran monitora, to już mało istotne. Nie chce tez wyjść na osobę, która popiera jedynie onliney. Warsztaty i lekcje stacjonarne maja swój urok. Ta energia, te dodatkowe rozmowy wywołane chwilą… Wciąż uważam, że pierwotna forma prowadzenia jest świetna, ale nie jedyna i być może nie najlepsza.

Świat się otworzył, co widać po zainteresowaniu moimi lekcjami online dla nauczycieli. Nie spodziewałam się aż takiego oblężenia, ale byłam pewna, że jesteście już na to gotowi i wiecie, że taka forma się sprawdza.
Plusów jest wiele, przede wszystkim ten najważniejszy, czyli finansowy. Lekcje czy warsztaty online często są dużo tańsze od tych stacjonarnych. Również tańsze pod kątem ogólnej logistyki. Nie trzeba jechać, płacić za bilet czy paliwo. Płacić za nocleg. Za dodatkowe jedzenie. Jest się we własnym domu/studiu, co niesamowicie oszczędza czas. Kolejnym plusem jest fakt, że często otrzymujemy nagranie, do którego w każdym momencie możemy powrócić. Możemy też taką lekcję czy warsztat przeprowadzić w czasie najlepszym dla nas.

Tym wpisem chcę Was zachęcić do onlineowej edukacji, gdyż warto. Sama z niej chętnie korzystam, ze szkoleń, warsztatów czy treningów online. Mega ułatwiło mi to życie, zarówno zawodowe, jak i rodzinne.
A jeżeli chcecie dołączyć moich piątkowych lekcji dla trenerów to serdecznie Was zapraszam! Będzie dużo wiedzy, czyli tak jak Wy i ja lubicie najbardziej. 🙂