Kalifornio nadchodzę!

Niecały rok a ja znów tam lecę. Powiecie szalona, szczęściara! Trochę tak. Nie ukrywam, w kwestii realizacji kolejnych planów i marzeń droga stoi otworem. Ale to też nie jest tak, że spadło mi to z nieba. Taki wyjazd jak się domyślacie tani nie będzie. Ale zdecydowanie warto. Inwestycja w siebie zawsze się zwraca a spełnianie marzeń i doświadczanie tego co zwie się przygodą, bezcenne!

Ten wyjazd będzie lepszy. Dlaczego?

Dlatego, że już wiem o co chodzi w tych stanach. Jadąc tam pierwszy raz spodziewasz się świata rodem z hollywoodzkich filmów. Jak możecie się domyślać. Rzeczywistość jest „troszeczkę” inna. Nie mówię, że jakaś zła, ale można się zdziwić😀😅

Nie mniej jednak wciąż jest wiele miejsc, które chciałabym odwiedzić i zobaczyć na własne oczy. Mój poprzedni pobyt trwał dwa tygodnie. Jest to zdecydowanie zbyt mała ilość czasu na zwiedzanie. Biorąc pod uwagę, że tylko jeden tydzień miałam w pleni dyspozycyjny. Drugi natomiast był w pełni szkoleniowy.

W tym roku też zdecydowałam się na w większości samotną podróż. To jest to czego właśnie potrzebuję. Zwiedzanie i rozkoszowanie się pięknem miejsc w samotności. Wbrew pozorom to będzie trwało raptem tydzień, wiec sami wiecie. Jako matka dwójki małych dzieci i psą zdecydowanie bardzo potrzebuję czasu dla siebie.

To nie będzie tylko wyjazd rekreacyjny. Ba, ten wyjazd nawet nie ma takiej myśli przewodniej. To co najbardziej mnie kręci to fakt odbycia lekcji u tych nauczycieli, których do tej pory zobaczyć mogłam jedynie na instagramie. Serce bije mi mocniej gdy o tym myślę. To będzie niezwykle produktywny czas i bogaty w nowa wiedzę.

No i najważniejszy, główny przystanek mojej podróży. Czyli szkolenie comprehensive w centrum Balanced Body. Poprzedni tydzień szkoleń wycisnął ze mnie ostatnie soki i powodował, że swoje w mózgu się przegrzewały😅 Przeczuwam, że ten stan się powtórzy. Krótka regeneracja w przerwach znów stanie się rzeczywistością.

Przylecę do Was z masą wartościowej wiedzy!

Oczywiście cały mój pobudka będę Wam spakowała zdjęciami i relacjami na mediach społecznościowych, więc nie myślcie, że sobie ode mnie odpoczniecie ♥️

To co nosimy musi być tak samo wyjątkowe jak my

W końcu mogę to zrobić i przedstawić na światło dzienne moje ulubione od tej pory dresowe spodnie. Produkcja ich była wyzwaniem, ale było warto! Po rozpakowaniu finalnej partii wiedziałam, że to jest to. Długo szukałam kroju idealnego. Takiego do wszystkiego. Zarówno do pracy, na wyjście z koleżankami oraz na treningi. Kroju idealnego dla kobiet, które chcą podkreślić talię i lekko ukryć brzuszek. Takie właśnie były moje główne założenia. Co najważniejsze, wszystkie zostały spełnione.

Bardzo ważną kwestią jest ich jakość. Spodnie są mięsiste w dotyku. Materiał jest gruby, ale plastyczny. Lekko poszerzane na całej długości i zwężane ku dołowi przy ściągaczach. Całość wyprodukowana przez lokalne, łódzkie firmy. To napawa mnie jeszcze większą dumą.

Jutro nasze święto kochane kobietki. Właśnie z tej okazji postanowiłam zrobić przedsprzedaż moich świeżutko wyprodukowanych dresowych spodni.

W przedsprzedażowej, wyjątkowej cenie 179 zł (cena regularna 219 zł).

Zobaczcie jak pięknie prezentują się na sylwetce. Patka ma rozmiar S. Spodnie są delikatnie oversize, co widać na filmiku. Układają się świetnie podczas ćwiczeń nie blokując ruchów.

Skromnie chcę Wam również zaprezentować projekt bluzy, która już niebawem pojawi się w sprzedaży . Bluza i spodnie to komplet idealny. Lekki Oversize z duuużym kapturem. Kieszeń kangurka. I ten sam rewelacyjny materiał. Czekajcie na premierę!

A co powiecie na cały Movimentowy set?

Począwszy od skarpet, skończywszy na pinie.

A teraz wisienka na torcie. Czyli idealny spot reklamowy Movimentowych ubrań w Movimentowej wersji 😀

4 rzeczy, których nigdy nie zrobiłabym jako nauczyciel i trener pilates

Zawsze mówimy o tym co byśmy zrobili w kwestii szkoleń czy w kwestii prowadzenia zajęć. A czy są jakieś rzeczy, których nigdy byś w swoim życiu nie zrobił? Co więcej, jesteś pewien na 100%, że właśnie do takiej sytuacji byś nie dopuścił. Ja w pilatesowej kwestii zdecydowanie takie mam. Ciekawa jestem czy pokrywają się w jakimś stopniu z Waszymi👀

Nr 1 wędruje do kwestii szkoleniowej. Ponieważ właśnie to ostatnio jest u mnie na topie to i o tym się wypowiem.

Zdecydowanie nie poprowadziłabym szkolenia, którego nie jestem pewna, do którego nie jestem przygotowana, gdybym miała za mało doświadczenia i wiedzy w tym temacie, opartego tylko o wiedzę teoretyczną.

Szkolenie ludzi to duża odpowiedzialność! Nie mogłabym poprowadzić szkolenia, które fajnie brzmi, jest prestiżowe, ale kompletnie nie wpasowuje się w moje klimaty. Nie daje się namówić na tematy, które mocno odbiegają od mojej specjalizacji. Uważam, że nie można być od wszystkiego. Wiedzę w danej tematyce zdobywa się kilka ładnych lat. Doświadczenie również. Dlatego nie wchodzę w tematy, które teoretycznie mógłby być nazwijmy to, prestiżowe i kasowe. Ale praktycznie, nie są ze mną spójne i nie mam na ich temat dostatecznej wiedzy. Co ważne, szkolić zaczęłam po ładnych kilku latach kształcenia się teoretycznego ale przede wszystkim praktycznego. Nie wyobrażam sobie przeprowadzać szkoleń, tylko na podstawie suchej teorii. Przecież to często ma się nijak do sytuacji, których doświadczamy w prących klientem.

Nr 2 dotyczy przeprowadzanych przeze mnie pierwszych treningów z klientami.

Nie poprowadziłabym treningu z klientem bez wcześniejszego dokładnego wywiadu.

Wywiad na pierwszej wizycie na treningi pilatesowo fizjoterapeutycznym jest jak wywiad u lekarza. Muszę poznać przyczynę wizyty i dobrać odpowiednie leczenie. W tym przypadku odpowiedni trening. Ta wiedza jest mi niezbędna do efektywnej pracy z klientem oraz uniknięcia jakichkolwiek kontuzji. Nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, że przychodzi do mnie nowa osoba. Ja nie wiedząc kompletnie nic na temat jej schorzeń, trybu życia, celów. Przeprowadzam z nią trening . Dla mnie to bez sensu. Trochę jak wyjście od lekarza z witaminkami na schorzenie, które potrzebuje mocniejszego działania

Nr 3 to również sytuacja dotycząca pracy z klientami

Nigdy bym nie poprowadziła treningu bez modyfikacji potrzebnych klientowi.

Jak wiecie sprzętu u mnie dostatek 🫣 nie bez powodu! Nie przepadam za monotonią w treningach lub utartym schematem. Zdecydowanie wolę urozmaicenie i modyfikacje ćwiczeń. Wszystko po to by po 1 zadziałać lepiej na dany problem a po 2 żeby klient miał jak najbadziej zróżnicowane treningi. Pilates to kopalnia możliwości. Modyfikacji i urozmaiceń możemy wprowadzać całe mnóstwo. Dlaczego wiec nie skorzystać z takiej możliwości?

Nr 4 kwestia, która dotyczy mnie samej.

Nigdy nie potrafiłabym udawać kogoś kim nie jestem. Co skutkuje tym, że albo się mnie lubi albo nie 😝

Jak to się mówi człowiek to nie zupa pomidorowa żeby go wszyscy lubili. Choć nie wszyscy wpisują się w te słowa. Bo są ludzie, którzy po prostu potrafią formować swoją osobowość i swoje zachowanie w zależności od sytuacji. Ja tak nie potrafię. Zdaje sobie sprawę z tego, że w jakimś sensie działa to na moja niekorzyść, również w kwestiach mojej pracy. Ale moim zdaniem jest w tym dużo sensu. Przynamniej otaczają mnie jedynie osoby z współgrającą energią.

Szkolenia od organizacyjnej strony

To będzie wpis szkoleniowy, ale pierwszy raz od takiej strony. Od strony przygotowań i organizacji. Dużo mówię o samym szkoleniu, o jego temacie, przebiegu. Pokazuje w relacjach na Instagramie jak takie szkolenia wyglądają od kuchni. Co się na nich dzieje i co otrzymujesz po odbyciu takiego szkolenia. Ale niczego by nie było, gdyby nie przygotowania, które są bardzo istotną i pomijaną częścią szkoleniowego świata! Uchylając rąbka tajemnicy – do wpisu skłoniło mnie kilka sytuacji, które pokazały jak ważne jest poruszenie tego tematu na forum.

Przygotowywanie szkoleń to odpowiednialna sprawa. Materiał musi być jak najbardziej wartościowy i jakościowy. Nie można sobie tak po prostu stanąć przed grupą uczestników, odbębnić i podziękować za uwagę. Tzn można, ale wtedy nie nazwę tego szkoleniem, a jakimś cyrkiem.

Przygotowanie to zebranie całej swojej wiedzy oraz informacji z książek i publikacji, niezbędnej do opracowania tematu danego szkolenia. Często trzeba sobie jakieś informacje przypomnieć, odświeżyć, bądź też uaktualnić. Nie ukrywam, że zdarza mi się również wzięcie udziału w dodatkowym warsztacie/warsztatach o podobnej tematyce, by poznać sprawę od innej strony. Proces tworzenia materiału szkoleniowego wymaga czasu.

Pisanie skryptu to dla mnie zawsze ciekawa i nie łatwa przeprawa. Nie rzadko walka z czasem 🤣 Najpierw wymyślę sobie milion ćwiczeń i modyfikacji. Potem trzeba to wszystko dokładnie opisać. Zrobić zdjęcia, przerobić je i wstawić w odpowiednim miejscu. Nagle okazuje się, że skrypt liczy około 200 stron 😅🙃 A ja się wciąż zastanawiam się, czy aby nie za mało ćwiczeń w nim zawarłam.

Ale skrypt nie składa się tylko z samej treści. To również zdjęcia poglądowe. Nie wiem czy to nie jest ta gorsza część😅 Wymyślenie ćwiczeń jest łatwe, ale pozowanie w nich do zdjęć… Przerobienie całego skryptu na raz i to w dużym przyspieszeniu. To gwarancja zakwasów zabójców.

Ale przede wszystkim fakt, że aby poprowadzić szkolenie w danym temacie trzeba mieć rozległą wiedzę, którą zdobywa się latami. Zanim przeprowadziłam pierwsze szkolenie, trochę czasu upłynęło. Oczywiście każdy czuje się na siłach prowadzić szkolenia w innym momencie swojego życia. Oraz na innym etapie swojej własnej edukacji. Ale każdy, kto prowadzi szklenia wie, że nasza wiedza jako szkoleniowca, musi być na najwyższym możliwym poziomie, a to wymaga czasu. Jestem z rodzaju ludzi, którzy uważają, że wciąż wiedzą za mało, zatem zgłębiam wiedzę i wiercę dziurę w swoim mózgu, aby ją tam wcisnąć. Jestem pełna podziwu za odwagę i pełna braku zrozumienia dlaczego już teraz, dla wszystkich osób, które zaczęły prowadzić szkolenia będąc w biznesie mniej niż 5 lat. Nie wiem czego można nauczyć się w 5 lat. Choć nie, wiem, ja po 5 latach studiów nie nauczyłam się praktycznie nic. Trzeba mieć czas by wiedzę przerobić na sobie, swoich klientach, zdobyć doświadczenie, przygotować się milion innych możliwości danego ćwiczenia zależnych od sytuacji życiowych, kurde no. Ale może ja nie mam wystarczająco dużych jaj, skoro wciąż dążę do samodoskonalenia siebie, by przekazywać jeszcze bardziej zajebistą wiedzę…

Ten cały wpis chce zakończyć bardzo ważną kwestią. Kwestią rezerwacji szkoleń. W swojej nauczycielskiej karierze kilkukrotnie spotkałam się z niesympatyczny sytuacjami dotyczącymi zapisów na szkolenia. Na szczęście, biorąc pod uwagę ilość odbytych szkoleń i osób, ta część negatywna jest znacznie mniejsza, ale wciąż gdzieś tam się pojawia. Dlatego chciałabym uczulić wszystkie osoby, które mają w planach zapisanie się, na jakiekolwiek szkolenie u kogokolwiek, aby robić to w sposób przemyślany. W szkolenia nauczyciel wkłada mnóstwo czasu i siły, ale przede wszystkim serca.

Sytuacje losowe zdarzają się każdemu. Za takie nie można nikogo winić. Natomiast, blokowanie miejsc szkoleniowych kilkukrotnie, czy rezygnowanie z uczestnictwa w szkoleniu w dniu poprzedzającym szkolenie, powoduje, że nie tylko mamy tu przykład braku szacunku pracy szkoleniowca, ale przede wszystkim jest to zmarnowane miejsce! Miejsce, które mogłoby być wykorzystane przez osobę, która z tego szkolenia by skorzystała. W zaistniałej sytuacji ktoś musi czekać kilka miesięcy na nową edycję szkolenia, a miejsce zostaje puste, niewykorzystane, zmarnowane. Chcę unikać takich sytuacji. Dlatego właśnie stworzony został regulamin szkoleń. I to nie wczoraj czy tydzień temu. Ten regulamin powstał lata temu. Każda osoba, która zapoznaje się z treścią takiego regulaminu i go akceptuje, ma obowiązek wywiązać się z treści regulaminu. Każda osoba, która zapisując się na szkolenie wpłaca zaliczkę, automatycznie akceptuje regulamin. I nie traktuj mnie jak zołzę, zawsze można się dogadać. Sama odwoływałam szkolenia, na których miałam pełne grupy ze względu na nagłą operację wyrostka czy 39 stopni gorączki u dziecka. Ale są granice…

Szkolenia to niezwykłe wydarzenia i kopalnia wiedzy. Szanujmy siebie i swój czas. Róbmy tak by być fair ❤️

Co 2023 przyniesie w pilatesie?

Z pilatesem jestem związana kupę lat. Pamietam czasy, gdy to była tak niszowa dziedzina, że mało kto o tym słyszał. Dziś chyba śmiało mogę powiedzieć, że 2023 będzie rokiem rozkwitu pilatesu na szeroką skalę. Bo to już nie tylko kwestia tego, że ktoś słyszał o takim czymś jak pilates. I nie myli tego z importem ananasów czy peelingiem. Że Ronaldo czy Lady Gaga ćwiczy na reformerze. To już jest ten stan gdzie pilates po prostu staje się popularny i dociera do wszelakich zakątków polski. Co moim zdaniem przyniesie 2023 w pilatesie? Już Wam mówię 🙂

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że na mapie Polski powstaje coraz więcej pilatesowych studiów. W tym roku, a to dopiero początek, szczególnie dużo. Mam wrażenie, że warszawskie studio Polka Pilates zrobiło tym ćwiczeniom najlepszy marketing ever, ale także, że ćwicząca tam jakiś czas temu Małgorzata Rozenek, rozsławiła pilates po całym kraju. Od stycznia patrząc, tak naprawdę kilka razy w tygodniu otrzymuję wiadomość o chęci odbycia ze mną szkolenia w celu przeszkolenia nowej kadry pilatesowego studia. Widzę też ile szkoleń, jedno po drugim, prowadzi, zlokalizowana we Wrocławiu, Marta Wawszczyk. Widzę ten pilatesowi boom również po ilości trenerów, którzy zgłaszają się na moje szkolenia . W poprzednich latach nie było ich aż tak wielu. Obecnie mój szkoleniowy grafik na ten rok jest praktycznie cały zapełniony! Serio, 2024 zapisy szkoleniowe modę on.

Możemy tu mówić również o ciemniejszej stronie medalu, której są, nie zawsze wiedzący w co się pakują, nowi właściciele studiów. Podążanie za trendem i potencjalnie fajną kasą może się stać bardzo złudne. Tak naprawdę jest to cała masa pracy i często więcej problemów niż korzyści. Moda na pilatesy, Kim Kardashian pocącą się na reformerze, bycie jak gwiazda LA, to jest trend tego roku. Fajnie jest zainwestować spore pieniądze w te 10 reformerów, zrobić piękne miejsce, grubą imprezę na otwarcie… schody zaczynają się wtedy, gdy w zespole brak pilatesowca z prawdziwego zdarzenia, który wie o czym w trawie piszczy. Który wie jakie szkolenia się liczą, jak je sprzedać i jaki zespół warto mieć. Wtedy zaczynają się schody, walka o przetrwanie, promocje i beznadziejne eventy. Jeśli dobrze to rozplanować i mieć świetnego menadżera, jest to super opcja na biznes. Małe studia zawsze będą się bronić pasją i miłością do tego co się w nich dzieje.

Dużą sławą w tym roku będą się cieszyły zatem studia nastawione na treningi reformerowe, tzw reformerownie. Będą to miejsca nastawione na treningi grupowe, ale głównie na reformerach. Przy muzyce, bardziej jako fitness na reformerach.

W opozycji do reformerowni, będą powstawały małe studia w pełni wyposażone, skupiające się na pracy indywidualnej. W mniejszych miastach, kameralne.

2023 to także więcej możliwości kształcenia się w Polsce na naprawdę dobrym poziomie. Coraz lepsze programy warsztatowe i szkoleniowe. Niestety, może również wystąpić ich duży wysyp i będzie trzeba bardziej weryfikować jakość takich szkoleń już na początku, przy ich wyborze. Już w tym roku dwie nauczycielki (w tym ja) zaczęły szkolenia według amerykańskiej szkoły Balanced Body. Weronika Ratkowska z Poznania natomiast ściąga do siebie coraz więcej nauczycieli spragnionych bardziej klasycznej wersji pilatesu. Maja Behmen w tym roku robi drugą edycję swojego autorskiego, mentorskiego programu pilates. Ale 2023 to także rewolucja w zapraszaniu zagranicznych gości. To ile eventów z udziałem międzynarodowych gwiazd się szykuje na ten rok, serio wprawiło mnie w osłupienie. Mam tylko nadzieję, że nasza polska społeczność pilatesowi to ogarnie 😉

Pilates stanie się dodatkowym, bardzo ważnym narzędziem przy powrocie do zdrowia dla osób z powikłaniami pocovidowymi. I to nie tylko związanymi z zachorowaniem na koronowirusa, ale również w związku z pracą domową, zasiedzeniem, brakiem ruchu, bólami pleców z tym związanymi i z depresją.

Jest to również czas kiedy popularność Pilatesu powoduje, że coraz więcej osób chce go ćwiczyć, nie tylko ze względu na problemy kręgosłupowe, ale również ze względu na panujące trendy. A co za tym idzie – na nauczycieli w studiach czeka większa liczba klientów. Nic tylko się cieszyć. Choć co prawda nie zawsze klientki, które od momentu przekroczenia progu wykrzykują, że chcą ćwiczyć jak Małgorzata Rozenek, są naszym celem, praca wciąż będzie.

Myślę że 2023 rok będzie czasem mocnego rozkwitu pilatesu w Polsce. Popularność pilates niesie za soba pewne plusy i minusy. Dla osób, które mają już spore doświadczenie w tej branży, jest to duża szansa na fajny rozwój. Myślę, że też wiele osób idących w pilates tylko ze względu na trendy, może spotkać się z rozczarowaniem.

Uważam, że może powstać również bardzo dużo odłamów tej formy ćwiczeń. Co jest całkiem spoko, bo każdy znajdzie coś dla siebie, a ćwiczenia będą się ciągle rozwijać. Ja sama w zeszłym tygodniu byłam na zajęciach w warszawskim studio Polka Pilates, gdzie pierwszy raz w pilatesowej karierze uczestniczyłam w zajęciach cardiolates. Było to coś zupełnie innego niż to co robię na codzień, a zarazem bardzo fajnego.

To co, wskakujemy w pilatesowy boom pilatesu 2023? 😀

Dlaczego treningi pilates warto zaczynać od Cadillaca?

Istnieje takie przekonanie, że pilates na sprzęcie to jakiś wyższy poziom wtajemniczenia i ćwiczyć go mogą dopiero osoby, które doskonale opanowały trudną sztukę ćwiczeń pilates na macie. I to właśnie od maty należałoby zaczynać treningi z nowymi klientami, a nie daj Bóg, jeszcze z problemami układem ruchu. Nic bardziej mylnego!

Stopniowanie ćwiczeń pilates, pod kątem gdzie najłatwiej, a gdzie najtrudniej jest ćwiczyć, wygląda tak, że zaczynamy Cadillaciem, następnie idzie Reformer, beczka, krzesło, a dopiero na samym szarym końcu mata. Dlaczego tak? Ano dlatego, że:

  • Cadillac jest sprzętem największym, najszerszym i najbardziej stabilnym. Sprężyny można podpiąć dosłownie wszędzie.
  • Reformer jest sprzętem szerokim, długim, dość niskim, o jednej ruchomej platformie utrzymanej na 4-5 sprężynach.
  • Krzesło jest sprzętem wąskim, względnie wysokim, o małej płaszczyźnie ruchu i jeszcze węższym ruchomym pedałem.
  • Mata natomiast nie ma żadnych wspomagaczo-pomagaczy…

Ale przejdźmy do rzeczy, dlaczego właśnie Cadillac jest najlepszym sprzętem na początek pilatesowych treningów?

Nie wiem czy znasz, ale istnieje takie urządzenie w fizjoterapii, a dokładnie kinezyterapii (czyli leczeniu ruchem) i zwie się UGUL. To nic innego jak Uniwersalny Gabinet Usprawniania Leczniczego, czyli specjalistyczna kabina do rehabilitacji. Majstersztyk spotykany w każdej państwowej placówce rehabilitacyjnej.

https://www.pemmedic.pl/oferta/kinezyterapia/osprzet-do-ugul-a-wsc-4-zestaw-pelny#gallery-2

UGUL to metalowa konstrukcja przypominająca klatkę, tylko bez przedniej i dolnej ściany. Gęsto ułożone kratki umożliwiają podczepienie przeróżnego sprzętu do ćwiczeń w każdym dowolnym punkcie. Ów sprzęt do ćwiczeń to różnego rodzaju linki, paski, bloczki, obciążniki itp.

https://medicor-torun.pl/uslugi/cwiczenia-w-odciazeniu-ugul/

A tak wygląda chociażby ćwiczenie czynne wolne w odciążeniu dla lewego stawu biodrowego. UGUL ma za zadanie wspomóc samodzielną pracę pacjenta nad utraconą funkcją ruchową. można wykonywać w nim ćwiczenia w tak zwanym odciążeniu, czyli w sztucznych nieżyciowych warunkach dla ciała człowieka i jego układu ruchu. Takie ćwiczenia sprawdzają się być może świeżo po zabiegach, aczkolwiek o ile mi wiadomo, odbudowa funkcji ruchowych, zwiększenie siły mięśniowej i elastyczności jest kluczowym czynnikiem do odzyskania sprawności, zatem ćwiczenia w odciążeniu to taki troszkę pic na wodę.

https://balanced-body.pl/cadillaki-pilates/

A to jest, znany nam wszystkim, Cadillac. Łóżko do ćwiczeń zbudowane z leżanki, do której zamontowana jest trójwymiarowa ramą, pełna haczyków do zaczepienia sprężyn i innych przyborów do ćwiczeń.

Ok, rozumiem, nie każdy może widzieć podobieństwo w tych dwóch sprzętach. Ale uwierz mi, jestem fizjoterapeutką od 13 lat, a nauczycielem pilates od jakiś 17 lat. I dobrze wiem co piszę. I powtórzę jeszcze raz to co napisałam wcześniej:

Cadillac jest takim pilatesowym sprzętem, który pozwala na wykonanie najłatwiejszego ruchu. I nie mówię tu o pozycjach zwieszonych głową do dołu, bo wiemy, że to są hardkory. Wiedza i wyobraźnia to jedyne rzeczy jakie powstrzymują instruktorów od poprowadzenia niezwykłego, wręcz medycznego, treningu na Cadillacu.

A teraz najprostsze przykłady:

  1. Teaser – na Cadillacu podczas ćwiczenia trzyma się poręcz (Push-Thru Bar) podpiętą do sprężyn (można i bez sprężyn, ale wciąż poręcz zamyka łańcuch kinematyczny), która prowadzi ruch i pomaga się podnieść. Na macie brak jakiejkolwiek pomocy…
  2. Swan dive – na Cadillacu podczas ćwiczenia trzyma się poręcz (Push-Thru Bar) podpiętą do sprężyn, która prowadzi ruch i pomaga podnieść ciało w górę. Jeśli nogi włożyłoby się pod pasek stabilizujący, ruch będzie jeszcze łatwiejszy. Na macie brak jakiejkolwiek pomocy…

Teraz pokażę przykładowe ćwiczenia, jakie wykonuję z różnymi klientami/pacjentami na Cadillacu. Można? Można. A fakt, że wykonuję je z pacjentami, którzy mają najróżniejsze problemy zdrowotne (problemy neurologiczne, po operacjach kręgosłupa lub bioder, ze skoliozami, z dyskopatiami itd), tylko świadczy o tym, że treningu na początku nie należałoby wykonywać na macie, a na sprzęcie, a konkretnie na Cadillacu.

5 najlepszych ćwiczeń na stabilizację i pracę centrum ciała

Czyli 5 najlepszych ćwiczeń, które pomogą zwalczyć dolegliwości bólowe dolnego kręgosłupa. Czy warto zada. Jak wiecie, odpowiednia aktywacja mięśni głębokich (aktywacja i timing tej aktywacji) to gwarancja zabezpieczenia kręgosłupa i przeciwdziałanie jego przeciążeniom. Te 5 ćwiczeń to Twoja przepustka do silnego centrum ciała. Jeżeli jesteś ciekawy jakie to ćwiczenia, zapraszam do dalszej części wpisu.

  1. PLANKI – wszystkie możliwe rodzaje planków. Czyli ćwiczenia, które zapewne uwielbiacie tak samo mocno jak ja 🤣

Doskonale wpływają na głębokie mięśnie brzucha, pośladków, ramion i pleców. Podczas tego ćwiczenia dochodzi do skurczu izometrycznego mięśni brzucha i placów. Co oznacza, że nasze mięśnie są napięte, ale nie następuje zmiana ich długości. Ich najprostszą wersją jest klęk podparty, znacznie trudniejszą podpór przodem, najtrudniejszą natomiast i najbardziej wymagającą jest podpór z uniesioną ręką i przeciwną nogą.

2. PLANKI boczne – podpór bokiem to rewelacyjna stabilizacja taśmy bocznej. Jednostronnie pracuje brzuch, plecy, biodro i ramię.

3. Podpory tyłem to ćwiczenia rewelacyjne dla całego ciała. Ćwiczysz w nich równowagę, siłę brzucha, ale również siłę ramion. To ćwiczenie jest także świetnym rozciągaczem dla klatki piersiowej i zamkniętych barków. 😉

4. Martwy robak – ćwiczenie to nie przeciąża pleców, za to angażuje i wzmacnia mięśnie brzucha, szczególnie mięśnie głębokie (skośne i poprzeczne). Podczas tego ćwiczenia trzeba zachować koordynację, skupienie i stabilność. Jest wymagające pod kątem utrzymania nieruchomego odcinka lędźwiowego i miednicy.

5. Superman w kilku wariantach. Ćwiczenie to to nie lada wyzwanie. Szczególnie ostatnia opcja wymagała ode mnie dużego poświęcenia. Myślę, że 3 opcja to już lvl średniozaawansowany. Ćwiczenie świetnie wzmacniające brzuch. Zdecydowanie bardziej polecane niż chociażby brzuszki.

Jaki jest cel takich ćwiczeń?

Celem wskazanych przeze mnie ćwiczeń jest przywrócenie siły, wytrzymałości i właściwej koordynacji pobudzenia konkretnych grup mięśni. W wyniku wyizolowanego napięcia odpowiednich mięśni oraz poprawy jakości ich współpracy z mięśniami synergistycznymi. To wszystko składa się na odpowiednie zabezpieczenie kręgosłupa, miednicy podczas poddania ich codziennym wyzwaniom. Jednym słowem wykonuj te ćwiczenia aby być dłużej sprawnym 🙂

Movement Principles – pierwsze szkolenie Balanced Body za mną♥️

Pierwsze szkolenie z ramienia międzynarodowej szkoły Balanced Body za mną. A właściwie za nami😉 Oczywiście, że muszę wspomnieć tu o mojej szkoleniowej super ekipie, dzięki której to szkolenie prowadziło mi się naprawdę świetnie. Pomimo faktu, że było to szkolenie w większości teoretyczne, to nawet przez chwilę nie było nudno. W ruch ruszyły anatomiczne plakaty, modele i wiele innych gadżetów 😉. Jak wyglądało szkolenie i czy zrealizowałam swój zamysł? Już Wam mówię!

Zacznę od tego, że w 100% udało mi się zrealizować mój szkoleniowy plan! Jest to dla mnie zawsze ogromna radość. Planowanie, przygotowywanie wszystkiego, tak by było na jak najlepszym poziomie, zajmuje sporo czasu i też stresu. Mam małe studio, wszystkie maszyny musiałam poprzestawiać, wyniosłam fotele i ich miejsca zajęły pilatesowe krzesła i krzesło do rąk, a ped-o-pull stanowił podstawkę do kosza na śmieci 😛 Chwała Bogu, że tydzień wcześniej dojechały mięciutkie i cieplutkie dywany!

Na szczęście mojej szkoleniowej grupie wszystko wchodziło gładko. Choć, jak wiecie nauka anatomii, czy też przyswajanie wiedzy czysto teoretycznej, nie należy do super łatwych czy przyjemnych. Może się to wydawać nawet trochę nudnawe. Ja na przykład anatomię miałam przez 5 lat studiów i nigdy nie byłam w stanie wszystkiego zapamiętać 😉 Ale to wszystko kwestia podejścia oraz wiedzy samego szkoleniowca. Gdy wiedza jest usystematyzowana u osoby prowadzącej, mamy zdecydowanie większe opcje na przekazanie jej w sposób zrozumiały dla ucznia. W moim przypadku myślę, że plusem jest fakt, że jestem fizjoterapeutka, wiec anatomię, fizjologię czy biomechanikę znam bardzo dobrze. I uwielbiam o niej mówić w aspekcie treningów pilatesowych.

Jedną z moich pasji jest posiadanie wszystkiego co związane ze szkieletem kostnym czy układem mięśniowym. Nie przejdę obojętnie obok żadnego modelu anatomicznego. Z tej właśnie przyczyny zostałam okrzyknięta „Panią gadżet” 😀 Jak się okazuje, nigdy nie wiesz kiedy przydadzą Ci się takie z pozoru duperele. Jak się okazał, anatomiczne plakaty , szkieletowa Edwardina oraz anatomiczne modele, ułatwiły przyswajanie wiedzy. Przy okazji sprzyjały dynamice szkolenia. Po prostu nie było nudno, nie było suchej teorii. A chyba nie ma nic gorszego niż takie nudne definicje i regułki. Dla mnie wyznacznikiem nie jest wyryta na blachę teoria, a samodzielne myślenie.

Oprócz gadżetów pojawił się element rozrywki w postaci quizów. Nie byłabym sobą gdyby takowych nie było. Przecież to tez świetny sposób nauki. Nauka połączona z dobra zabawą to 100% skuteczności w zapamiętywaniu. Układałam taśmę elastyczną do ćwiczeń jako mięsień na szkieletorze i pytałam grupy co to jest i co robi 😛

Najbadziej cieszyła mnie jednak Wasza pozytywna reakcja na atmosferę. Domowo, luźno i miło. Tak właśnie chciałam aby było. Każdy musi się czuć swobodnie. Napięcia nie wpływają pozytywnie na procesy myślowe. Ale mając w studiu Gałgana czy Kostka nie da się mieć napiętej atmosfery 😉

Jeśli masz ochotę dużo się nauczyć, a jednocześnie spędzić świetnie czas, zapraszam Cię serdecznie na moje szkolenia.

Kolejna edycja Zasad Ruchu Balanced Body to 30.09-01.10.2023. I praktycznie nie ma już na nie miejsc 😛

Poznaj Movimento

Tydzień temu poznaliście moje dziewczyny. Dziś poznacie Movimento jako miejsce treningów pilates. Miejsce, które przez okres 3 lat trochę się pozmieniało. Miejsce, do którego przychodzicie chętnie nie tylko Wy, ale również my! Miejsce, które stworzone jest z głębi serca i takie właśnie pozostanie!

Jak dziś pamiętam dzień kiedy to domowe Movimento rozpoczęło swoją działalność. Od pierwszego dnia czułam się tu dobrze. Ja i Gałgan, który we własnym domu odżył i zaczął się cieszyć ze wszystkiego. Nic dziwnego, w końcu mieści się ono w parterze mojego domu. Ale czułam i słyszałam dokładnie te same pozytywne emocje od klientów. Domowo, przytulnie i tak właśnie być miało. Jestem tu sobą i to jest niesamowite.

Oczywiście porównując obecne wnętrza Movimento możemy powiedzieć, że to co było na początku zawiewało surowizną. Przez ten czas przybyło dużo zdjęć, ananasowych i jednorożcowych ozdób. No i duuużo, dużo sprzętu.

Tak, zdecydowanie sprzętu przybyło wiele, ale metraż się nie wydłużył, a szkoda 😛 to jednak nie powstrzymuje mnie przed kupowaniem sprzętowych nowości. Jak się domyślacie, wszystko się przydaje! Jednak sytuacja ta skłania mnie do pewnych przemyśleń. Być może powiększenia powierzchni studia. Wszystko się może zdarzyć! Na ten Movimento to dwie wyposażone na maxa sprzętem niewielkie sale oraz jeden recepcyjny przedsionek. I oczywiście łazienka.

Chciałbym Wam podać dokładną ilość sprzętu, ale w Movimento jest już go tyle, że ciężko mi się doliczyć 😂. Posiadam też parę perełek tj. Corealign, Clinical z wieżą czy nowoczesne krzesło do pracy rąk.

Dzięki takiej ilości sprzętu możemy do woli urozmaicać treningi!

W Movimento pojawiły się również nowe, ocieplające wnętrze dywany. Kolorystycznie idealnie wpasowujące się w przyjazne do ćwiczeń wnętrze. Nie zapominam oczywiście o roślinach, które są niezbędne. Zawsze brakowało mi tego. Ponieważ studio w domu łączy się z tym, że mogę robić w nim i dookoła niego co chce, to właśnie dlatego zawitała w nim mała dżungla. Również możliwość do eksperymentów skłoniła mnie do pokuszenia się o różowe rysunki jednorożców na ścianach 😉 u nowych klientów zawsze budzą uśmiech na twarzy.

Przychodzą mu czasem do głowy myśli, by stąd uciec. Oddalić pracę od domu. Otworzyć znacznie większe studio z większą ilością sprzętu. By poszerzyć działalność i mocniej się rozwinąć. Ale potem słyszę za drzwiami głos Kostka i witam Kornela, który opowiada mi o przygodach w przedszkolu. I wiem, że najbliższy czas jest dla mnie tutaj.

Porównując Movimento z listopada 2019 i ze stycznia 2023, uważasz, że Movimento przeszło glow up? Co tak naprawdę jest dla Ciebie najważniejsze w takim miejscu? Wystrój, sprzęt, kadra czy energia?

Jak poznałam nasz Movimentowy team

Tym wpisem chcę podkreślić fakt, że Movimento to nie tylko ja! Za tą nazwą stoją ludzie. Ambitni, wyjątkowi z sercem otwartym na swoją pracę. Choć wchodząc na moją stronę wciąż widnieje tylko ja. To już niedługo to się zmieni 🙂 a jaka była historia poznania każdej z dziewczyn i podjęcie współpracy? Już Wam opowiadam 😉

Od razu zaznaczę, że Movimento w każdej ze swoim form miało świetnych instruktorów! Z perspektywy czasu mogę powiedzieć z ręka na sercu, że po prostu miałam szczęście do ludzi. Wiele moich koleżanek po fachu nieustannie szuka dobrze wykwalifikowanych instruktorów i szczerze mówiąc jak widzę, jest krucho. Nie wiem czy to kwestia przyciągania czy po prostu szczęście, ale moje zaufanie do losu jest tak duże, że na mojej drodze zawsze stawały odpowiednie osoby w odpowiednim czasie.

Przedstawienie moich dziewczyn zacznę chronologicznie.

Pierwszą z mojego obecnego teamu poznałam Olę. To było jakieś 4 lata temu. Ola przychodziła do mnie wraz z Agatą (która również była częścią Movimentowego zespołu) na praktyki z Uniwersytetu Medycznego.

Przez kilka miesięcy spotkaliśmy się na moich treningach gdzie Ola uzupełniała swoją wiedzę. Od razu zauważyłam, że świetnie współpracuje jej się z klientkami w ciąży. Ola po prostu miała ten vibe. Zamykając moje duże Movimento pomyślałam, że do nowego mniejszego wezmę ze sobą dosłownie garstkę osób. Wśród nich była właśnie Ola. Na moja propozycję współpracy odpowiedziała pozytywnie. Od tamtej pory jest częścią Movimento 🙂

Jako druga pojawiła się Olga. To było wyjątkowe spotkanie, powiedziałabym, że emocjonalne. Olga Jest jest jedną z wielu osób, które opuściły swoją ojczyznę aby schronić się przed wojną. I tutaj muszę powiedzieć, że te media społecznościowe okazały się strzałem w 10. Bo to właśnie przez instagram rozpoczęła się nasza znajomość.

Olga napisała do mnie wiadomość. Zaczęłyśmy rozmawiać. Chciała rozpocząć pracę w moim studio. Pomyślałam, czemu nie? Po spotkaniu postanowiłam, że Olga nie tylko rozpocznie prace w Movimento, ale również zamieszka z nami. Tak też się stało. Być może okoliczności naszego poznania nie były owiane piękną aurą. Ale cieszę się, że trafiliśmy na siebie. Movimento zyskało wspaniałego nauczyciela a Olga zyskała może nie jakieś ultra spokojne, ale zawsze, miejsce, a którym może czuć się bezpiecznie 🙂

Świeżynką w naszym teamie jest Patrycja:)

Patrycja jest z nami najkrócej, ale wcale nie mniej intensywnie. Myślę, że zdecydowanie odnalazła się w Movimento. Patrycję poznałam przez jej mamę, z którą miałam treningi. Wiecie jak to jest podczas treningów. Jak się spotka matka z matką to zaczynaja rozprawiać o swoich dzieciach. Tak poznałam Patkę. Najpierw z opowiadań, potem na żywo. W pewnym momencie zaczęłam szukać osoby do Movimentowego tematu. Właśnie wtedy pomyślałam, czemu nie Patrycja? Akurat zbliżała się do końca swojej fizjoterapeutyczne edukacji, idealnie. Napisałam do niej i tak rozpoczęła się nasza współpraca 🙂

Jak widzicie większość sytuacji to był czysty przypadek, zbieg okoliczności. Niezwykle jak się okazuje udany. Movimento to my!