Dlaczego warto zrobić szkolenie z Maty przed szkoleniem z Reformera

Jak szkoleniowo to szkoleniowo. Idziemy za ciosem. Dostaje dużo pytań w kwestii szkoleń. Bardzo wiele się dubluje, a to dało mi do myślenia. Myślę, że moje wskazówki w postaci wpisów mogą Wam pomóc i odpowiedzieć na wiele pytań 😉

Dlaczego moim zdaniem warto zacząć od Maty?

Szkolenie z Maty samo w sobie jest skonstruowane tak, by poruszyć wszystkie najważniejsze wątki, rozpoczynając od podstaw. Szkolenie z Maty to kompendium wiedzy, którą posiadać trzeba, aby prawidłowo uczyć się pracy na pilatesowych sprzętach.

Na szkoleniu z Maty uczymy się prawidłowych wzorców ruchowych oraz podstawowych ćwiczeń. Uczymy się jak prawidłowo oddychać. Jak mobilizować kręgosłup. Jak stabilizować niektóre elementy. Prawidłowego ustawienia miednicy. Ustawienia klatki piersiowej i łopatek. To są absolutne podstawy, które również na szkoleniu z Maty łączymy w całość tak, aby stworzyć ćwiczenie i wykonać ten ruch w sposób prawidłowy.

Takie szkolenie może się wydawać nudne. Przecież podstawowe ćwiczenia każdy chcący szkolić się z Reformera potrafi. Nie zawsze jednak szkolenia z Maty poprowadzone są w tak szczegółowy sposób. Warto też przypomnieć sobie wiedzę z przed kliku lat lub miesięcy i uguntować ją przed szkoleniem z Reformera.

Pamiętajmy, że szkolenie z Reformera to tak naprawdę przełożenie wszystkich tych ćwiczeń i zasad. Z Maty na Reformer. I potem wszystko staje się jasne, ćwiczenia się powtarzają i nabierają sensu. Zdecydowanie skuteczniej i łatwiej poruszać się w wiedzy podczas szkolenia z Reformera.

Oczywiście to Wasza decyzja, które ze szkoleń wykonacie jako pierwsze. Czy to Reformerowe czy też z Maty. Natomiast moim zdaniem jest pewna zależność, która pomaga. Chronologia szkoleń nie jest przypadkowa. I ma duże znaczenie na ugruntowaniu wiedzy w głowie.

Tym miłym akcentem zapraszam Was na kolejne edycje szkoleń Balanced Body. Rozpoczynając od szkolenia Zasady Ruchu, które poprzedza zarówno szkolenia z Maty jak i Reformera. Edycja jesienna jest Wasza!

Praktyki, by być świetnym nauczycielem

Nauczycielem nie zostajesz po jednym weekendowym kursie. To znaczy możesz, ale jaką umiejętność nauczania będziesz posiadać, absolutnie nie wiem. Aby zostać nauczycielem należy przejść pewien proces. A praktyki są jednym z jego elementów.

Praktyki są niezwykle ważnym elementem, by zostać naprawdę dobrym nauczycielem. Zdobytą na szkoleniu wiedzę należy przerobić. Jako uczeń, jako obserwator i jako nauczyciel. Tylko wtedy można sprawdzić czy umie się poprowadzić lekcje. Czy umie się poczuć ćwiczenie w sobie. Czy widzi się ruch w ciałach innych ćwiczących. Mogę szczerze przyznać, że praktyki, zaraz po przekazywaniu wiedzy przez nauczyciela, są najważniejszym procesem edukacji.

Ostatni weekend maja spędziłam na obozie edukacyjnym. Uczestniczkami były dziewczyny, które na początku tego roku rozpoczęły ze mną szkolenia Balanced Body. Ten wyjazd miał na celu praktykowanie. Dziewczyny do perfekcji dopracowywały sztukę ćwiczenia, obserwowania i nauczania.

Niecałe 4 dni i 20 godzin praktyki. Reformery i mata. Uczyłam ja, uczyły one. Na żywo i online. Takiej energii nie poczułam już dawno!

Ale przejdźmy do rzeczy. Po co to wszystko? Praktyka sprawdza i rozlicza instruktora.

  • czy umie uczyć – prowadzenie osób pojedynczo i w grupie. Czy instruktor potrafi ogarnąć i zdyscyplinować grupę. Czy potrafi narzucić jej tempo. Czy odpowiednio szybko wprowadza korekty. Jaki jest jego ton głosu i mowa ciała. Jak prowadzi lekcję. Czy mieści się w czasie. Czy odpowiednio używa wskazówek słownych. Czy klient w ogóle je rozumie. Milion kwestii! Gdyż prowadzenie treningu to nie taka łatwa sprawa!
  • czy widzi – obserwacje służą dwóm rzeczom. Po pierwsze, czy obserwator widzi co wykonują osoby ćwiczące. Po drugie, nauka stylu nauczania. Jak zwracać uwagę na pewne szczegóły, jak prowadzić grupę lub indywidualnego klienta. Jak poprawiać, jak nagradzać.
  • czy czuje – czyli trening własny. Prawda jest taka, że nie trzeba umieć zrobić wszystkiego. Ja nie umiem. I każdy z nas ma swoje mocne i słabe strony. Ulubione i znienawidzone ćwiczenia. Jednakże trening jest po to, by polubić te znienawidzone. By je zrozumieć i okiełznąć. By wiedzieć, że klient ma też swoje słabsze strony i może czegoś nie umieć wykonać. Trening własny to również odnalezienie, poprzez własną praktykę, odpowiednich komend, słów, które działają i które są do kitu. To poznanie możliwości.

Nie na darmo było mówione, iż praktyka czyni mistrza. Mistrza pod każdym względem. Gdyż najlepszy nauczyciel to ten, który widzi, słyszy i reaguje. Który potrafi poprawić klienta w czasie ćwiczeń, który swój głos dopasuje do sytuacji, który nawet bez głosu poprowadzi trening!

Pamiętajmy proszę, że każdy klient jest inny. Każdy potrzebuje innych ćwiczeń i innego podejścia. Pamiętajmy, że to my jesteśmy dla klienta, nie na odwrót. Stawiając klienta i jego potrzeby na pierwszym planie stajemy się niesamowitymi nauczycielami.

Edukacyjny obóz był strzałem w 10. W cudownych okolicznościach przyrody. Z dala od zgiełku. Praktyki przeżywa się zupełnie inaczej. A przecież właśnie przez odczuwanie, emocje, wszystko zapisuje się w naszych głowach na dłużej. W odpowiedniej atmosferze człowiek uczy się zdecydowanie szybciej. Co ewidentnie potwierdził wyjazd. Przez 4 dni pełne skupienia przerobiłyśmy wszystko na tip top. A po ciężkiej nauce były też chwile relaksu. Był balans.

To były moje pierwsze praktyki przeprowadzone w taki sposób. I powiem szczerze, że ta forma totalnie mi odpowiada. Dziewczynom z resztą również. Przez 4 dni skupiamy się na tym co najważniejsze i doskonalimy swoją wiedzę na maksa. Bez rozdrabniania się na dni, tygodnie, miesiące. Działa to z dużą korzyścią dla osób odbywających takie praktyki. Nie tylko uczą się prowadzić odpowiednio lekcje, ale również w nich uczestniczą. Zbieranie informacji z każdej perspektywy przydaje się przy wyciąganiu wniosków. Zauważyć można wtedy lepiej niedociągnięcia lub mocne strony. Łatwiej jest skorygować błędy i nauczyć się prawidłowych wzorców.

Wierzcie mi lub nie, ale ten wyjazd był rewolucją. Szkolenia i praktyki Balanced Body zyskały nowy wymiar.

Recepta na udany weekend – czyli rób to co kochasz

Recepta na udany weekend dla każdego może być inna. Dla niektórych weekend wypełniony po brzegi nauką może być tym najfajniejszym. Szczególnie gdy to czego się uczusz jest też Twoja pasją. Dlatego właśnie w towarzystwie mojego Movimentowego teamu. Spędziłyśmy ten weekend na doskonaleniu swojego Pilatesowego warsztatu pod okiem wspaniałej Kathy Corey.

Kathy Corey jest jedna z prekursorek Metody Pilates. Uznawana na całym świecie jako liderka pilatesowej społeczności. Kariera Kathy rozpoczęła się w 1979 roku i trwa po dziś dzień. kathy Corey jest członkiem rady doradczej Inner IDEa oraz członkiem rady doradczej magazynu Pilates Style. Program certyfikacji Kathy Corey Pilates jest prowadzony w całych Stanach Zjednoczonych, a jej programy kształcenia ustawicznego prowadzone są w dwunastu krajach.corey wykłada na Uniwersytecie Alcalá w Hiszpanii, pierwszym Uniwersytecie, który włączył pilates do programu studiów magisterskich. Kathy jest również rezprezentantką Balanced Body Pilates on Tour.

Niesamowita i wszechstronna kobieta, która totalnie zaraża pilatesową energią. To było moje drugie spotkanie z Kathy tak samo fenomenalne. Mam wrażenie, że przy spotkaniach z nią nie ma limitu w zachwycie nad jej wiedzą. Za każdym razem uczę się czegoś nowego. Każde spotkanie jest cenne. To cudownie, że coraz więcej nauczycieli zza ocenia przybywa do Polski. Dzięki temu mamy możliwość uczenia się od najlepszych.

Bardzo sie cieszyłam na spotkanie Kathy i moich dziewczyn. Wiedziałam, że to będzie świetny weekend. To dla mnie bardzo ważne, żeby mój team rozwijał się i uczył od najlepszych. Ten wyjazd był o tyle fajny, że byłam na tym samym miejscu co dziewczyny. Byłyśmy tam razem, w takim samym charakterze. Ucząc sie od Kathy i od siebie wzajemnie. Muszę przyznać, że mam świetny i bardzo zgrany zespół, który idealnie współgra z moją wizją Movimento♥️

Amnezja pośladków

Zabawna nazwa, prawda? Szczerze mówiąc, pierwszy raz to sformułowanie w zeszłym tygodniu od mojego klienta. Absolutnie nie miałam pojęcia, że ono istnieje 😛 Od fizjoterapeutycznego i treningowego pojęcia domyśliłam się o co chodzi, ale nazwa i tak mnie zauroczyła 😀 To jeszcze nic! Synonimy to zespół martwego pośladka, syndrom głupiego pośladka, a nawet skleroza pośladkowa.

Nie od dziś wiadomo, że praca siedząca to nic dobrego dla ciała. Okazuje się, że osoby pozostające przez kilka godzin w pozycji siedzącej, prowadzące siedzący tryb pracy i życia, mają gorsze wyniki zdrowotne niż osoby mające dynamiczny tryb życia. Takie osoby statystycznie częściej zmagają się ze schorzeniami takimi jak: cukrzyca, choroby serca czy otyłość. Nie każdy wie, że jeszcze jedno bardzo istotne zagrożenie czai się tuż za rogiem. Mowa tu o amnezji pośladków (osobiście uważam, że to całkiem niezły tytuł horroru!).

Co to jest ta amnezja pośladków?

Amnezja pośladków ma miejsce wtedy, gdy pośladki „zapominają”, jak prawidłowo się aktywować. Nie wyłączają się całkowicie z pracy. Układ nerwowy i mięśnie pośladkowe najzwyczajniej w świecie przestają ze sobą współpracować.

Co ciekawe, o zależności dolegliwości bólowych pleców, a nieaktywnymi pośladkami, pisali już Janda i McGill (ci sami, którzy robili badania nad stabilizacją kręgosłupa). I to właśnie Stuart McGill jako pierwszy użył sformułowania „amnezja pośladków”.

Pośladki mogą być nieaktywne na dwa sposoby:

• Wydłużone (to rozciągnięty mięsień pośladkowy) np. przez długotrwałą pracę siedzącą. Jego nadmierne rozciągnięcie powoduje, że nie może się on porządnie skurczyć.

• Skrócone (to skrócony mięsień pośladkowy) np. u baletnic. Przez skrócenie nie może się w pełni rozciągnąć.

Główna praca pośladka (zresztą tak samo jak innych mięśni), aby była funkcjonalna, musi być od pełnego rozciągnięcia do pełnego skurczu. Czyli w pełnym zakresie ruchu. A kiedy nie chce on współpracować z układem nerwowym i nie włącza się do pracy tak jak powinien, jego funkcję przejmują inne mięśnie jak np. prostownik grzbietu w odcinku lędźwiowym czy grupa kulszowo-goleniowa. Mięśnie kompletnie nie stworzone do tego rodzaju pracy. To między innymi dolegliwości bólowe.

Nieaktywne pośladki mogą skutkować dolegliwościami tj.

  • Bóle odcinka lędźwiowego
  • Zmniejszona mobilność stawu biodrowego
  • Wady postawy
  • Dysbalans mięśniowy

Co w takim razie robić, by zniwelować amnezję pośladków?

Przede wszystkim musisz uzbroić się w czas i wytrwale oraz regularnie ćwiczyć. Trening taki powinien zawierać ćwiczenia, które będą budzić Twoje pośladki do pracy. Ale także, co ważne, ćwiczenia powinny odbywać się w jak największym zakresie ruchu dla stawu biodrowego.

Zacznijmy od aktywacji poprzez oklepywanie, podszczypywanie i głaskanie pośladków. Różne ułożenia dłoni (pięść, palce, płaska dłoń) inaczej bodźcują mięsień pośladkowy.

aktywacja pośladków przez oklepanie

Kolejnym ćwiczeniem są PRZYSIADY

WYPAD

WYPAD Z ROTACJĄ

ROWEREK

HIP LIFT

SZCZĘKI

SIDE LEG KICK

WYMACH NOGĄ W KLĘKU PODPARTYM

Różnica pomiędzy zajęciami grupowymi a indywidualnymi na Reformerach

To, że Pilates staje się jedną z popularniejszych form ruchu, to już wszyscy dobrze wiedzą. Obserwowanie historii rozwoju jest całkiem niesamowite, gdzie najpierw popularne były zajęcia na matach, potem studia z maszynami do treningów indywidualnych, teraz zajęcia grupowe na reformerach. Obecnie powstaje coraz więcej studiów, które oferują treningi już nie tylko skupione na kliencie indywidualnym. Pilates przestał być czymś niszowym, a zaczął przekształcać się w trend. Coraz więcej miejsc oferuje treningi grupowe na sprzęcie. Coraz więcej osób wie co to Reformer. Klienci podzielili się na fanów indywidualnego traktowania oraz na zwolenników grupowej energii. Popyt więc obejmuje zarówno zajęcia indywidualne, jak i grupowe. Bo cały myk polega na tym, że każdy lubi i potrzebuje czego innego. Pomimo rosnącej popularności, wciąż jest jeszcze duża grupa osób, które pilatesu nie znają. Bądź stoją przed dylematem – wybrać grupowe czy indywidualne. Mam nadzieję, że po tym wpisie będzie Wam łatwiej podjąć decyzję.

Zacznijmy od specyfikacji zajęć grupowych.

Grupowe Reformery są obecnie bardzo popularnie w całej Europie. W Polsce takie miejsca powstają (najbardziej znane to Polka Pilates w Warszawie), ale nie na taką skalę jak ma to miejsce w innych państwach. Nigdy nie zapomnę jak w 2014 roku w Sztokholmie poszłam na zajęcia grupowe gdzie było 20 Reformerów! U nas taka forma aktywności grupowej dopiero raczkuje, ale myślę, że to kwestia 2 lat i pojawi się u naprawdę sporo takich miejsc. Miejsc nastawionych stricte na treningi grupowe na pilatesowym sprzęcie. Nie na 4-5 osób, a na 10-20.

fot: Polka Pilates

Co jeszcze grupowego i pilatesowego przyjdzie do nas w najbliższych latach? Ciekawe czy się tego spodziewacie. Zajęcia grupowe na reformerach 15-20 łóżek w stylu mocno fitnessowym. Co mam na myśli pisząc mocno fitnessowym? Zamykamy oczy i wyobrażamy sobie te wszystkie fitness zajęcia, na których byłyśmy. Głośna muzyka, przygaszone światło, neony, odblaski i instruktor komunikujący się z nami poprzez mikroport 😀 No no! Pewnie się tego nie spodziewacie. Ale takie trendy opanowują Amerykę. Lepiej, takie zajęcia są już bardzo popularne w Wielkiej Brytanii! Wchodzą właśnie do Hiszpanii i za chwilę będą w Portugalii. Oznacza to, że już za moment pojawią się i w Polsce.

video:Revolution Spin Studio

Dla kogo zajęcia grupowe z reformerów?

Takie zajęcia będą idealne dla osób, które potrzebują/lubią być anonimowe. Wolą ćwiczyć w grupie, aby nie skupiała się aż tak mocno na nich uwaga. Z drugiej strony, bardzo wiele osób wybiera grupową formę treningów, by czuć energię grupy. Wtedy to zupełnie inny klimat. Więcej emocji, adrenaliny. Odczuwalne wrażenia są znacznie bardziej intensywne, niż w przypadku treningu indywidualnego. Jest ten flow, ta zachęcająca do pracy grupa, wspólne wsparcie. Treningi grupowe to też nieco inne finansowanie. Są tańsze, przez co łatwiej dostępne. Nie każdego w końcu stać na to, by kilka razy w tygodniu korzystać z indywidualnej formy ćwiczeń.

Czy zajęcia grupowe mają jakieś minusy? Oczywiście, że tak. Podczas takich zajęć łatwiej jest oszukać dane ćwiczenie 😀 Najgorsza z możliwości to opcja zrobienia sobie krzywdy. Jeżeli instruktor będzie miał zbyt małą wiedzę i doświadczenie, mogą się wydarzyć sceny dantejskie. Również jeżeli grupa będzie trudna, zbyt głośna i trudna do opanowania. Dlatego, jako klient, zawsze trzeba zaznajomić się z historią instruktora, żeby potem nie było niespodzianek. Opinia w internecie, opinia od innych klientów, własne przeczucia to naprawdę dobra rzecz 😉

Dla kogo zajęcia indywidualne z reformera?

Dla osób, które lepiej czują się w pracy sam na sam z instruktorem. Potrzebują całej jego uwagi. Ich komfort psychiczny jest większy, gdy do ich treningu podchodzi się w sposób spersonalizowany i indywidualny. Indywidualne zajęcia to najbezpieczniejsza forma treningu dla osób, które posiadają różnego rodzaju dolegliwości. Taka osoba powinna mieć trening dostosowany do swoich potrzeb. Podczas grupowych zajęć nie ma takiej opcji. Oczywiście sygnalizując wcześniej problemy z jakimi się borykamy, instruktor będzie dobierał ćwiczenia najlepiej dobrane pod potrzeby klienta. Kolejna kwestia to koszta. Zajęcia indywidualne są droższe, przez co trudniej się na nie zdecydować.

Movimento Pilates Edukacja…

Idę za tematycznym ciosem 😉 Ostatnio moje media społecznościowe oraz moje życie kręcą się wokół Movimentowego Centrum Edukacji. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu jest to miejsce, w którym realizuję się jako nauczyciel. Tak, wiem, w takim charakterze spełniam się już od wielu lat. Ale dopiero teraz robię to na taką skalę i w takim stylu jakim chciałam, w moim stylu. Mam swoją własną przestrzeń, urządzoną i wyposażoną według moich własnych potrzeb. Bądźmy szczerzy – czy kiedykolwiek widziano jednorożca w grupie? Jednorożce są totalnymi indywidualistami. Szanują bliskich, doceniają znajomych, ale swoją magię rozprzestrzeniają na własną rękę (a raczej kopyto bądź róg).

Teraz to się dopiero zaczął szkoleniowy zawrót głowy. Szczerze mówiąc to boję się zaglądać do kalendarza. Cały rok 2023 wypełniłam bardzo wartościowymi szkoleniami, o które niejednokrotne byłam proszona. A wciąż są zapotrzebowania, to jest naprawdę niesamowite ❤ Jestem niesamowicie szczęśliwa, gdyż rok 2023, zdaję się być rokiem Pilatesu. Od 13 lat nie było takiego boom w branży, jaki można zaobserwować teraz! 😀

mój grafik, jak zwykle przepełniony po kokardę, przywrócił jedno ze szkoleń, którego dawno już nie prowadziłam. Mowa tu o szkoleniu – Głęboka stabilizacja. Długo go nie prowadziłam, a zapytań było wiele. Choć chętnych na nie nie brakowało to zawsze jakoś tak nie po drodze. Rynek szkoleniowy zdecydowanie został zdominowany przez szkolenia z Reformera na każdym poziomie zaawansowania. Oczywiście, wiąże się to zapewne z rozwijającym się w Polsce rynkiem pilatesowym oraz popularnością właśnie tego sprzętu. Ale teraz, mając swoją własną przestrzeń, wznawiam to szkolenie w udoskonalonej wersji. Jakiej? Będę pokazywać, na podstawie badań usg, czy mięśnie głębokie faktycznie działają w pilatesie wtedy, kiedy najgłośniej się o nich mówi!

W związku z nową przestrzenią szkoleniową postanowiłam wprowadzić kilka modyfikacji i wypełniłam kalendarz jak tylko się da. Sami zobaczcie jakie szkolenia czekają na Was w tym roku, a i nie jest powiedziane czy coś nie skoczy mi do głowy i nie postanowię dopisać do tego już pełnego grafiku kilku kolejnych szkoleń, ale nie szalejmy ;D

MAJ

6-7 Pilates dla kobiet w ciąży na dużym sprzęcie

CZERWIEC

3-4 Reformer Balanced Body

17-18 Mata 2 Balanced Body

24-25 Reformer 2

LIPIEC

1-2 Krzesło 2

8-9 Reformer 3 Balanced Body

WRZESIEŃ

8 Głęboka stabilizacja

9-10 Pilates w wadach postawy i schorzeniach kręgosłupa mały sprzęt

23-24 Pilates w wadach postawy i schorzeniach kręgosłupa duży sprzęt

PAŹDZIERNIK

29-1 Zasady ruchu Balanced Body

21-22 Cadillac Balanced Body

28-29 Reformer 1 Balanced Body

LISTOPAD

11-12 Reformer 2 Balanced Body

18-19 Krzesło Balanced Body

25-26 Reformer 3 Balanced Body

GRUDZIEŃ

16-17 Beczka Balanced Body

9-10 Pilates dla kobiet w ciąży na dużym sprzęcie

Ostatnie szkolenie – Mata 2 Balanced Body, już w nowym studio, przebiegło wyśmienicie. Dobra energia, dużo miejsca, zaangażowanie i przede wszystkim, kopalnia wiedzy. Tego nie zabraknie Wam w Edukacyjym Movimento.

Jestem rownież ciekawa, jakie szkolenia interesują Was najbardziej lub jakie chcielibyście odbyć w moim Edykacyjnym Centrum. Wszystkie propozycje zbiorę i wnikliwie rozważę. Będzie różnorodnie i obficie w wiedzę. Tylko dajcie mi jeszcze chwilkę czasu 🙂

Nie zostaje mi nic innego jak podziękować wszystkim za to Studio. Po pierwsze to Kornelia Samanta z Polka Pilates, która mnie wspierała i zupełnie przypadkowo zachęciła do otworzenia własnego miejsca szkoleniowego. Twoja energia i zaangażowanie plus to wszystko co wydarzyło się wokół, doprowadziły do podjęcia najbardziej spontanicznej decyzji w moim życiu zawodowym. Po drugie dziękuję Waldemarowi z Balanced Body w Polsce, który uczynił niemożliwe możliwym i wyposażył studio w dwa dni. Dziękuję mojej cudownej Magdzie za ogarnięcie mnie finansowo. I nie będę ukrywać, dziękuję sobie samej na wnerw sytuacją, szybkie podjęcie decyzji i jeszcze szybsze działanie.

Podróże małe i duże

Znacie to? – wchodzicie przejrzeć coś w internecie, a okazje same się pojawiają. Tak jest w większości moich podróży. Kierunek wybiera się sam, niby przypadkowo, ale nie do końca.

Tym razem na wyjazd złożyło się kilka czynników. Tych zawodowych oraz tych turystycznych. Od dawna miałam apetyt na turystyczny Londyn. Zwiedzanie połączone z atrakcjami w postaci musicalu. To było coś czego mi było trzeba. Swoją drogą, to była ciekawa odmiana po 2 tygodniach w Stanach. Myślę, że to była też kwestia dobrego towarzystwa jakie ze sobą zabrałam 😉 Jak już widzieliście na relacjach, nie wyjechałam sama. Dwie podróżniczki, Patrycja i Magda, ruszyły na podbój Londynu. Czy nam to wyszło? Oczywiście!

I tu zacznie się zdjęciowy spam! Bo nie byłabym sobą gdyby takiego nie było. Ale nie mogę doprowadzić do tego, aby te zdjęcia się zmarnowały pozostając w galerii mojego telefonu.

Londyn przywitał nas łaskawie. Pogoda to zawsze loteria fantowa, ale udało się nam. Chyba byłyśmy grzeczne 😀

I rozpoczęła się trwająca 2 dni przygoda. Tylko i aż dwa dni. Swoją drogą, wiecie ile można wcisnąć w dwa dni? Już Wam mówię jak dużo!

Zacznijmy od miejsca, które jest obowiązkowe w Londynie czyli Buckingham Palace. Był to element nie do pominięcia na liście atrakcji.

Spacer po parku również być musiał.

Po drodze spragnione wpadłyśmy na „coś” do picia 😉 pyszności! Dobrze, że takich wypadów nie ma codziennie, bo to by dobrze nie wróżyło.

Nie dość, że smacznie, to w nietypowych okolicznościach. Kościół zaaranżowany na miejsce spotkań. Można zjeść, napić się i porozmawiać. Niesamowity vibe, inny niż wszystkie. To miejsce pozostanie jednym z moich ulubionych.

Jak już wspominałam, wszystko wychodzi spontanicznie i niespodziewanie. Spontaniczny spacer, myślę, że nie bez powodu zaprowadził nas w miejsce, które idealnie współgrało z moją duszą. Uwielbiam stragany, ryneczki i wszystkie tego typu atrakcje. Trafiłyśmy właśnie na taki targ, gdzie na sprzedaż było idealnie pasujące do mnie auto. W wersji Londyńskiej taki rynek jest naprawdę fajną atrakcją. Oczywiście hippisowską energię było czuć w każdym centymetrze kwadratowym tego miejsca. Ci ludzie, te auta, te ubrania, mogłabym tak całymi dniami. 

Nigdy nie znudzi mi się spacerowanie tymi pieknymi ulicami. Szczególnie wieczorami, gdy miasto zaczyna tętnić życiem.

Atrakcje atrakcjami. Ale nie przyjechałyśmy tu tylko zwiedzać. To był też wyjazd edukacyjny i biznesowy. No dobra, ten punkt wyjazdu był najważniejszy! Spotkanie z moimi wspaniałymi nauczycielkami, które jak zawsze dały mi niesamowitą dawkę energii i radości. No i oczywiście mega wycisk 🤣😅

Nie obyło się również bez fajnych pilatesowych spotkań🔥

Takich szybkich i intensywnych wyjazdów chcę więcej. Zdecydowanie takie planuje! Nie omieszkam się nimi z Wami podzielić. 



Londyn = gin&tonic, pilates, friends & fun 🦄

A biznesowe efekty mojego wyjazdu zobaczycie już niedługo 🤩

Podsumowanie Kalifornijskiej przygody, czyli dlaczego nauczyciel powinien stale się uczyć

Ten pobyt w deszczowej Kalifornii bardzo wiele dobrego mi zrobił. Po pierwszym pobycie byłam wyjątkowo negatywnie nastawiona do Los Angeles. Tym razem, ku mojemu zdziwieniu, było naprawdę niesamowicie. Byłam panią swojego czasu i mogłam wszystko robić tak jak tylko mi się podobało. Mimo ulewnych deszczów bawiłam się rewelacyjnie. Ten wyjazd z pewnością odczarował mi Los Angeles. Ale co najważniejsze, bardzo wiele mnie nauczył.

Z pracą z ciałem jest trochę jak z medycyną. Co chwila pojawiają się nowe odkrycia, nowe badania, jakieś zmiany. Coraz lepiej poznajemy ciało, coraz więcej o nim wiemy. Współczesna nauka bardzo w tym pomaga. Osobiście uważam, że pracując z ciałem, nie można zostawać w tyle. Należy podążać za naukowymi doniesieniami i ulepszać oraz modernizować swoje treningi. Zmienia się również profil klienta. Coraz częściej są to osoby prowadzące totalnie siedzący tryb życia, często pracujące w korporacjach, pod dużą presją i w warunkach sporego stresu, bez umiejętności rozluźnienia się. To my, nauczyciele jesteśmy dla klienta, to my spełniamy jego potrzeby i oczekiwania. Dlatego warto jest zgłębiać i modyfikować swoją wiedzę, by jak najlepiej móc się dopasować ćwiczenia dla swojego klienta. Mam takie dziwne wrażenie, że nauczyciele uważają, że mogą pozostać w jednym miejscu. Że zrobienie jednego szkolenia załatwia całość, oni już wszystko wiedzą i nic więcej do szczęścia nie potrzebują. Niestety, są w wielkim błędzie. Każde szkolenie, warsztat, lekcja z innym nauczycielem, dostarcza nam nowych informacji. Zmienia sposób patrzenia na klienta. Czegoś nas uczy. Co lepsze, uważam również, że nie należy trzymać się jednej linii. Jako najwspanialszą rzecz uważam bycie pilatesową hybrydą (jak nazwała to Jillian Hessel, o której napiszę za chwilę), czyli nauczycielem, który nie jest ani w 100% klasyczny, ani w 100% nowoczesny. O tym napisze też za moment, bazując na własnych doświadczeniach. Nauczyciel, który regularnie nie poszerza swojej wiedzy stoi w miejscu. To tak jakby nauczyć się operować 50 lat temu i nie być zainteresowanym nowymi metodami operacji. Wciąż ciąć ciało ludzi, zamiast wykorzystywać możliwości laparoskopów.

Wracając do moich amerykańskich wojaży. Przedstawiam Ci moich nauczycieli:

  1. Jillian Hessel – omg, mój totalny pilatesowy crush ❤ Jej energia, jej wiedza, jej sposób przekazywania owej wiedzy, to wisienkana bitej śmietanie, jednorożcowej posypce i torcie. Pracowała z Carolą Trier, zatem czegóż można oczekiwać, jak nie samych fajerwerków? Miałam z nią spalanie 3 godziny treningu. I daję słowo, marzę by wrócić do LA, właśnie na treningi z nią.

2. Ken Krech – student Jaya Grimesa. Nasze pierwsze spotkanie było dobre, ale nie ekscytujące. Nasze spotkanie w tym roku było niesamowite. Postrzegany przeze mnie jako typowy klasyk, Ken zachował się zupełnie inaczej. Zadawał mi pytania, odpowiadał na moje zapytania, pozwolił mi uczyć się z jego doświadczenia. I muszę przyznać, że byłam i wciąż jestem zachwycona jego wiedza i podejściem do mnie jako nieklasycznej nauczycielki.

3. Daniela Escobar – pracuje z Kenem. I ponownie, mega miłe zaskoczenie. Zupełnie inne podejście niż rok temu. Dużo informacji, wyjaśnień, świetnie poprowadzony trening. Nic dodać, nic ująć, jestem zachwycona.

4. Nora St John – jej wiedza jest niesamowita. Ale nie tylko wiedza, lecz także podejście treningowe do zwykłego klienta. Jak prowadzić osobę z osteoporozą, dyskopatią czy schorzeniem barku. Podejście leczące, a nie wysiłkowe. Totalnie totalny zachwyt.

Mimo, że w branży pilates jestem od 18 lat już, wciąż uczę się nowych rzeczy. Każdy nauczyciel, każdy trening to dla mnie nowa dawka wiedzy. I nie ma znaczenia czy to jest pilates klasyczny, nowoczesny czy medyczny. Jestem otwarta na każdy rodzaj, gdyż rozwija mnie to w wielu kierunkach, dając coraz szersze zrozumienie co tak właściwie robię. Zresztą, nie tylko co, ale dlaczego i po co.

Drogi nauczycielu, rozwijaj się. Zdobywaj wiedzę. Poznawaj nowych nauczycieli. Wychodź poza swoją strefę komfortu, by móc doświadczyć i zdecydować co dla Ciebie jest najlepsze.

Dodam jeszcze tylko, że wyjazd do USA to także wspaniałe znajomości z ludźmi z całego świata. To właśnie Ci ludzie byli najważniejsi podczas całego pobytu❤️

Gałgankowa inspiracja

Ostatni czas jest szalony. Jak wiecie obecnie kształcę przebywam w Stanach, gdzie intensywnie szkołę się pod okiem wspaniałych nauczycieli. Oczywiście Podczas wszystkich szkoleń i spotkań towarzyszą mi moje pilatesowe ubrania i gadżety. To naprawdę miłe gdy ludzie z całego świata mówią „ale fajne skarpety!” „Super bluzka”. Przemyciłam trochę polskiego akcentu za Ocean ♥️ Spodobało się, więc mija głowa już produkuje nowe pomysły. Ale chwila moment! Bo najważniejszy tshirt zawitał do mnie chwilę przed wyjazdem. Czy już wiecie o jaki tshirt chodzi?

Oczywiście, nie może chodzić o nic innego, jak o tshirt z naszym najwspanialszym treningowym wsparciem, Gałkankiem. Nieco kontrowersyjny choć jakże życiowy napis, którego inspiracją byli moi klienci. No i przede wszystkim najważniejsza postać tego t-shirtu czyli nasz Gałgan.



Choć ostatecznie bluzka przyszła w ostatniej partii. To jej projekt graficzny oraz zamysł powstały jako pierwsze. Dopiero z czasem zrodził się pomysł aby bluzki były również z Pilatesowymi grafikami. Także można śmiało powiedzieć że Gałgan był inspiracją dla linii pilatesowych t-shirtów.

Co charakteryzuje Platesowe t-shirty?

• Wysokiej jakości materiał

• T-shirty są lekko oversize

• Pilateowa grafika

• produkcja lokalnych łódzkich firmach

• Dostępny w trzech formach graficznych (Reformer, Krzesło, Gałgan)

Co najważniejsze koszulki nie zostały zakupione i nadrukowane. Były projektowane od podstaw. Dobieramy krój, wybierany materiał. Wszystko po to aby mieć całkowitą kontrolę nad tym jak takie koszulki będą wyglądały oraz nad tym jaki materiał będzie tych produkcji użyty.

Bluzki są w cenie 100 zł plus przesyłka

Koszulki jak i wszystkie dostępne ubrania możecie przymierzyć w Movimento.

Kalifornio nadchodzę!

Niecały rok a ja znów tam lecę. Powiecie szalona, szczęściara! Trochę tak. Nie ukrywam, w kwestii realizacji kolejnych planów i marzeń droga stoi otworem. Ale to też nie jest tak, że spadło mi to z nieba. Taki wyjazd jak się domyślacie tani nie będzie. Ale zdecydowanie warto. Inwestycja w siebie zawsze się zwraca a spełnianie marzeń i doświadczanie tego co zwie się przygodą, bezcenne!

Ten wyjazd będzie lepszy. Dlaczego?

Dlatego, że już wiem o co chodzi w tych stanach. Jadąc tam pierwszy raz spodziewasz się świata rodem z hollywoodzkich filmów. Jak możecie się domyślać. Rzeczywistość jest „troszeczkę” inna. Nie mówię, że jakaś zła, ale można się zdziwić😀😅

Nie mniej jednak wciąż jest wiele miejsc, które chciałabym odwiedzić i zobaczyć na własne oczy. Mój poprzedni pobyt trwał dwa tygodnie. Jest to zdecydowanie zbyt mała ilość czasu na zwiedzanie. Biorąc pod uwagę, że tylko jeden tydzień miałam w pleni dyspozycyjny. Drugi natomiast był w pełni szkoleniowy.

W tym roku też zdecydowałam się na w większości samotną podróż. To jest to czego właśnie potrzebuję. Zwiedzanie i rozkoszowanie się pięknem miejsc w samotności. Wbrew pozorom to będzie trwało raptem tydzień, wiec sami wiecie. Jako matka dwójki małych dzieci i psą zdecydowanie bardzo potrzebuję czasu dla siebie.

To nie będzie tylko wyjazd rekreacyjny. Ba, ten wyjazd nawet nie ma takiej myśli przewodniej. To co najbardziej mnie kręci to fakt odbycia lekcji u tych nauczycieli, których do tej pory zobaczyć mogłam jedynie na instagramie. Serce bije mi mocniej gdy o tym myślę. To będzie niezwykle produktywny czas i bogaty w nowa wiedzę.

No i najważniejszy, główny przystanek mojej podróży. Czyli szkolenie comprehensive w centrum Balanced Body. Poprzedni tydzień szkoleń wycisnął ze mnie ostatnie soki i powodował, że swoje w mózgu się przegrzewały😅 Przeczuwam, że ten stan się powtórzy. Krótka regeneracja w przerwach znów stanie się rzeczywistością.

Przylecę do Was z masą wartościowej wiedzy!

Oczywiście cały mój pobudka będę Wam spakowała zdjęciami i relacjami na mediach społecznościowych, więc nie myślcie, że sobie ode mnie odpoczniecie ♥️