To jest jeden z tych dni gdzie zwolniłam. Co prawda zmusiło mnie do tego przeziębienie, ale jakoś specjalnie nie opierałam się tej chwili wolnego. Co ciekawe, ta chwila wolnego pozwoliła mi spojrzeć na ten przedświąteczny czas z trochę innej perspektywy. Będąc w ciągłej gonitwie zapewne nie doszłabym do takich przemyśleń i wniosków. Jak się okazuje czasem warto zwolnić właśnie dlatego.
Obserwacja ludzi dookoła dała mi dzisiaj dużo do myślenia. Jak sami po sobie wiecie, wszyscy są w pędzie. Wręcz umęczeni. Gdzieś między planowaniem świateczynych potraw, kupowaniem prezentów a pracą. Tak sobie myślę, po co to wszystko. Okej, jeżeli ktoś lubi taka nutkę napięcia i stresu to czemu nie. Planowanie, prezenty wszystko spoko, ale byle nie dać się zwariować. Nic się nie stanie jeżeli nie zrobimy wszystkich 12 potraw. Jeżeli, kupimy symboliczne prezenty.
I teraz pytanie. Czy zastanawialiście się jak naprawdę chcielibyście spędzić święta?
Często ten cały przedświąteczny stres i bieganina spowodowany jest oczekiwaniami i tradycją. Genralnie tym co sobie narzucamy. Bo tak wypada czy tak trzeba. Bo tak zawsze było. Idziemy utartymi schematami nie zastanawiając się nawet czego chcemy.
A ja myślę, że powinniśmy postawić na swój komfort psychiczny i na swoje własne oczekiwania. Nie ma nic złego w spędzeniu świąt w sposób niestandardowy. Czy chociażby z daleka od rodziny. Nie każdy pragnie spędzić czas w taki sposób. I to jest okej.
Inni natomiast w tym ja. Po prostu lubią celebrować tradycję. Zasiadać do stołu z całą rodziną. Gotować świąteczne potrawy czy czekać na przyjście Mikołaja.
Każda z perspektyw jest dobra i każda ma swoje plusy i minusy. Najważniejsze jest to by być w miejscu, w którym my będziemy czuć się dobrze. Będziemy czuć szczęście i spokój. Bo przede wszystkim te emocje powinny nam towarzyszyć w te świąteczne dni.