W kwietniu 2011 r. po raz pierwszy pojechałam do Brna na szkolenie, moje pierwsze szkolenie STOTT Pilates. To była intensywna mata. Prowadziła ją wtedy nauczycielka z Izraela, Daniella Mallach. Daniella okazała się kobietą o niezwykle trudnym charakterze i olbrzymiej wiedzy. Potem byłam na szkoleniu z nią w grudniu 2011 (zaawansowana mata), kwietniu 2012 (urazy i specjalne grupy klientów) oraz na warsztatach w kwietniu 2015 (case study) i teraz w kwietniu 2017. Za każdym razem Daniella zaskakiwała mnie czymś nowym, innym spojrzeniem na sprawę i podejściem do tematu.
Co prawda jej strona jest dość nieczytelna, ale warto tu umieścić do niej link: http://www.daniellamallach.com/en/
W ostatni weekend kwietnia miałam okazję spędzić z nią dwa dni na warsztatach teoretyczno-praktycznych o skoliozie i powiązaniu stopy z centrum ciała. Dwa intensywne dni.
Daniella ostatnimi czasy zaczęła się dość mocno zajmować metafizyką, teorią uzdrawiania kwantowego itd. Naprawdę uwielbiam ją za jej wiedzę. Case study z kwietnia 2015 pokazało mi, jak w czasie niecałej godzinie pracy z klientem, z idealnie dobranymi ćwiczeniami do jego potrzeb, potrafi zmienić jego sylwetkę. Ale… No właśnie, pojawiło się drobne ale… Pokochaj siebie, zobacz i poczuj przepływającą energię, wszystko jest energią… Nie mam nic przeciwko temu, jednak nastawiałam się na bardziej rehabilitacyjny warsztat, bardziej medyczny, konkretny niż sam przepływ spiralnej i trójwymiarowej energii przez kręgosłup skoliotyka.
Wracając do samego wyjazdu. Intensywność zaczęła się od tego, że Kornel miał kaszel i katar i sam wyjazd wisiał na włosku. Z planowanych 5 godzin snu wyszły może 2 pełne. Wszystko przez jego płacz i kasłanie. Podróż autem też nie była najlepsza, po jakieś 1,5 godziny snu zmieniłam Janka i byłam kierowcą. I byłam tak bardzo nieprzytomna, że szkoda pisać.
Pierwszy dzień dotyczył pracy ze skoliozami. Pracy z klientami indywidualnymi. Pracy dość specyficznej, bardziej terapeutycznej niż stricte pilatesowej. Daniella pokazała ćwiczenia, w których następuje przede wszystkim rozluźnienie i wydłużenie kręgosłupa. Nie były to typowe ćwiczenia, które znam i z którymi sama pracuję przy skoliozach. Natomiast zastanawiam się, czy każdy może pozwolić sobie na tak indywidualna i tak terapeutyczną pracę z klientem.
Czasem mam wrażenie, że warsztaty nie są dostosowane do potrzeb uczestników. Zakładam, że z 20 obecnych tam osób, 5 miało wiedzę medyczną, a pozostałe 15 było instruktorami pilates zajmującymi się tym po godzinach i prowadzącymi zajęcia grupowe. Pytanie zatem brzmi – ile oni wyniosą z takiego warsztatu? Ile będzie zachłyśnięcia się super wiedzą, a ile z tego wykorzystają faktycznie? Na ile będą wiedzieć jak to użyć w praktyce?
Drugi dzień dotyczył stopy. Jej budowy, ustawienia i zaburzeń, które wpływają na pracę reszty ciała. Mówiliśmy sporo o mięśniach jak piszczelowy tylni, płaszczkowaty czy podkolanowy, o tym jak je wyczuć i jak z nimi pracować, by wywołać zmianę ustawienia stopy. Ponownie, mniej pilatesowo, praktycznie w ogóle nie pilatesowo, za to bardziej terapeutycznie i rehabilitacyjnie.
Niedzielę zakończyliśmy dwu i pół godzinnym warsztatem z reformerem z wieżą. Nowe pomysły, połączenia, modyfikacje ćwiczeń. Muszę przyznać, że Daniella jest mistrzynią modyfikacji. Wiele z ćwiczeń przyda mi się do pracy z osobami ze skoliozą, inne wymagają przemyślenia z kim i dlaczego je wykorzystam.
Po zakończonym weekendzie przyszedł czas na zasłużony odpoczynek, czyli Aqua Land, wino i słońce ❤