Kiedyś, dobrych kilka lat temu, usłyszałam zarzut, że nauczyciele pilates uwielbiają zamykać w schematach. Ograniczają tym samym ruchy ciała, jego funkcjonalność i działanie w warunkach życia codziennego. Czy faktycznie tak jest?
Na ostatnim prowadzonym przeze mnie warsztacie poruszyłam ten temat z koleżanką. Opowiedziała mi ona historię, gdzie na jednej z konferencji pilatesowych, specjalista od powięzi poprosił aby uczestnicy wykonali w staniu skręt tułowia wraz z wyciągnięciem ręki w bok. Wszyscy zrobili to poprawnie, dość sztywno, zwracając uwagę na wydłużenie, rotację w kręgosłupie, z idealnie wyciągniętą ręką. Potem poprosił ich by wykonali ten sam ruch, ale lekko, bez tego ‚usztywnienia’. Po czym zapytał grupę czemu tak bardzo ogranicza swoje ciało?
No właśnie, i jak to jest? Ograniczać czy nie ograniczać?
Nie rozumiem zbytnio tej sprzeczności teorii. Uczono mnie, że podstawowy poziom pilates ma za zadanie uruchomić całe ciało, ale w dość ostrożny sposób. Ma w końcu polegać na nauce prawidłowych ruchów, zmiany schematów, uruchomienia uśpionych mięśni itd. Dopiero poziom średniozaawansowany, a już w ogóle zaawansowany, jest ruchem wielopłaszczyznowym i wielowymiarowym. I faktycznie, patrząc na zaawansowane ćwiczenia na reformerze czy cadillacu, nie można im odmówić wielopłaszczyznowości czy skomplikowania. Ale zanim dojdzie się do tego poziomu, by nie zrobić sobie krzywdy, warto jednak skrupulatnie przejść przez poziom podstawowy, a następnie średniozaawansowany, ucząc się krąk po kroku, jak pracuje i funkcjonuje ciało w przestrzeni. Nikomu przecież nie chodzi o to by chodzić jak robot, ale by używać ciała zgodnie z jego przeznaczeniem, z najmniejszym wydatkiem energetycznym, o jak największej funkcjonalności i ergonomii. Zatem najlepszą odpowiedzią do problemu jest standardowa odpowiedź dobrego nauczyciela: „to zależy”. Bo faktycznie to zależy. Od danego klienta, jego stanu zdrowia, kondycji fizycznej, psychicznej i etapu rozwoju ćwiczeniowego.
Zdecydowaną większość moich klientów stanowią, tak naprawdę, moi pacjenci. Trafiają do mnie przede wszystkim osoby, które mają problemy z plecami. Dyskopatie, przepukliny, sekwestracje dysków, zwyrodnienia, stany zapalne, usztywnienia, stany po operacjach, rwy, skoliozy i tym podobne. W ich przypadkach, szczególnie jeśli mowa o problemach, w których rdzeń kręgowy może być narażony na naruszenie, nie wyobrażam sobie działać inaczej niż właśnie zamykać w schematach.Do pewnego momentu oczywiście.
Czym dla mnie jest schemat? Takim troszkę zamknięciem w klatce. Ograniczeniem się do miejsca problemowego. Zabezpieczeniem go. Wzmocnieniem i ustabilizowaniem, zarówno statycznym, jak i dynamicznym. Uelastycznieniem. Jak opisują to zasady pracy przy dolegliwościach bólowych dolnego kręgosłupa. Przecież nie wsadzę początkującego klienta z kręgozmykiem w walkover na cadillacu! I dopiero, gdy widzę lub słyszę, że jest lepiej, mamy postęp, pozwalam sobie iść dalej, w ruchy bardziej skomplikowane. W ruchy bardziej oddalone od miejsca problematycznego. Wykorzystujące większą ilość płaszczyzn ruchu. Wymagające większej uwagi i świadomości. Zatem wypuszczam go z tej bezpiecznej klatki w momencie kiedy wiem, że potrafi latać i nie zrobi sobie krzywdy.
Osobiście uważam, że pilates nie zamyka w schematach. Wszystko zależy od tego co nauczyciel miał na myśli planując i programując dane ćwiczenie. Ale nikt nie zatańczy od razu tanga w pełnym wykonaniu. I nie zagra jak Chopin pierwszy raz widząc pianino na oczy (chyba, że jest geniuszem posiadającym taki dar). Zatem odczepmy się od schematyczności ćwiczeń pilates i zobaczmy co jest dalej, w momencie, gdy klient potrafi zrozumieć gdzie noga, gdzie ręka, a gdzie głowa 😉
Nauczycielka pilates Elizabeth Larkam, we współpracy z Tomem Myersem (guru teorii powięziowej), napisała książkę „Fascia in motion”. Prezentuje w niej ćwiczenia zarówno na macie, jak i na pilatesowym sprzęcie, pokazując, jak w podstawowe ruchu i wszystkim znane koncepcje, można wpleść teorię istnienia i pracy na powięziach. Książka jest nie tylko zbiorem zdjęć z pozycjami ćwiczeniowymi, ale zawiera także masę informacji o tym czym jest powięź, jakie jej rodzaje można wyróżnić i jak na niej pracować. Pozycja must have dla każdego, kto chce rozwinąć swój warsztat.
Na dowód nie-schematyczności zdjęcia z zajęć z reformerem w koncepcji powięziowej, wielopłaszczyznowej.