Co prawda założenie było takie, że w 2018 roku przeczytam 52 książki. No cóż, nie do końca mi to wyszło, ale biorąc pod uwagę, że przeciętny Polak nie czyta w ogóle, to uważam, że moje 34 książki to naprawdę niezły wynik.
Tak, przeczytałam w 2018 roku aż (lub tylko) 34 książki. Dla mnie aż. Mocne aż. Szczególnie, że prawie połowa to książki branżowe w języku angielskim. Ponad 2 książki miesięcznie to całkiem nieźle, wręcz bardzo dobrze. No, prawie 3 żeby nie było.
Wiele osób ze zdziwieniem na mnie patrzyło i pytało kiedy do cholery udało mi się te książki przeczytać. Szczerze? Nie mam najmniejszego pojęcia? Każdy wyjazd, niezależnie od tego czy trwał 3 czy 6 dni, obfitował w książki. Od jednej aż do czterech. W wolnych czasie, szczególnie wakacyjnym, kiedy sporo klientów wyjechało na urlopy, a ja miałam nadprogramowo dużo wolnego czasu, wyjeżdżałam do ojca na wieś i czytałam. A resztę wpychałam pomiędzy opiekę nad dzieckiem, treningi z klientami, prowadzenie firmy, zajmowanie się domem i prowadzenie warsztatów 😉 I jak widać, dla chcącego nic trudnego, da się. Aczkolwiek muszę się przyznać, że na początku grudnia, gdy spojrzałam na moją półeczkę z książkami otagowanymi jako ‚must read’, a większość z nich to anglojęzyczne branżówki, zrobiło mi się trochę niedobrze 😛
No to zaczynamy wyliczankę!
Kategoria 1 – książki branżowe
- „Anatomy of movement” Blandine Calais – Germain
- „Anatomy of movement exercises” Blandine Calais – Germain
- „The Pilates method of Body Conditioning” Romana Kryzanowska
- „Dynamic alignment through imagery” Eric Franklin
- „Spinal Control: the rehabilitation of back pain” Paul W Hodges i inni
- „Wylecz swój kark” Robin McKenzie
- „Wylecz swoje plecy” Robin McKenzie
- „Zdrowe plecy spiralna stabilizacja kręgosłupa” R. Smisek
- „Fascia in motion” Elizabteh Larkam
- „Fast facts: ból dolnego odcinka kręgosłupa” Dawid G. Borenstein
- „Conditioning for dance” Eric Franklin
- „Disorders of scapula and their role in spinal injury” W. Ben Kibler
- „Pilates in rehabilitation” Samantha Wood
- „Everything pilates book” Amy Taylor Alpers
- „Pilates for hip and knee syndromes and arthroplasties” Beth A. Kaplanek
- „Pilates’ Return to Life Through Contrology: Revised Edition for the 21st Century” Joseph Pilates
Kategoria 2 – ogólne
- „Twoja złość krzywdzi dziecko” Kim Paleg
- „Mafia Spółka jawna.” Giovanni Tizian
- „Zero zero zero” Roberto Saviano
- „Instytut” Jakub Żulczyk
- „Wzgórze psów” Jakub Żulczyk
- „Radio Armaggedon” Jakub Żulczyk
- „Złość” Magdalena Miecznicka
- „Mózg i serce” James R. Doty
- „Masa o kobietach polskiej mafii” Artur Górski
- „Subtelnie mówię fuck” Mark Manson
- „Kto ukradł mój ser” Spencer Johnson
- „Lekcje o życiu” Jarosław Tuczko
- „Ptasiek” William Wharton
- „Stulecie chirurgów” Jurgen Thorwald
- „Kokainowe wydmy” Carl Hiaasen
- „Forrest Gump” Winston Groom
- „Lekacja anatomii czyli spotkania z chirurgią”
- „Skin coach” Bożena Społowicz
Jak widać rozpiętość tematyczna spora. Od pilates, przez anatomię, rehabilitację po mafię, biznes kokainowy, poradniki o życiu i ogólnie znane książki. Jeśli ktoś potrafi stworzyć dobry profil psychologiczny na podstawie tego materiału, z chęcią go zobaczę 😉
Którą książkę, o branżowych mowa, mogę z czystym sumieniem polecić? Zdecydowanie pozycje Blandine Calais – Germain i Erica Franklina. Ona genialna anatomicznie, wspaniale pokazuje kości, stawy, mięśnie oraz opisuje za co odpowiadają. W przejrzysty, prosty sposób. Do tego książka zawiera rewelacyjne ryciny, które doskonale uzupełniają treść. On rewelacyjnie opisuje ruch ciała, jego funkcje. Biomechanikę pracy ciała. W sposób działający na wyobraźnię, nawet tych najbardziej opornych, przez co wszystko jest wytłumaczone w najdokładniejszy z możliwych sposobów. Lepiej ruchu ciała nie dało się uzmysłowić.
„Fascia in motion” jest książką pełną pomysłów jak w ćwiczenia pilatesowe, na pilatesowym sprzęcie, można wpleść całą teorię powięziową, jak zrobić ruch mega trójwymiarowy. Dla osób, które mają dobre podstawy pilatesowe oraz anatomiczne. Które rozumieją ruch i ciało człowieka. Inaczej zrobi się chryja, mętlik i nikt nie będzie wiedział co, gdzie i po co.
Robina McKenzie zdecydowanie natomiast nie polecam. Przepraszam tu wszystkich za sformułowanie, ale większych bzur to ja dawno nie czytałam!
Z kategorii 2 polecam bardzo, ale to bardzo bardzo, „Lekcje o życiu”. Dawno nie czytałam tak pięknej, życiowej książki. Naprawdę. Żadne tam amerykańskie bzdury, porady z tyłka, których nie da się przenieść do normalnego życia. Żadne wyssane z palca historie czy sytuacje. Zrobiła na mnie ogromne pozytywne wrażenie.
W przeciwieństwie do „Subtelnie mówię fuck” oraz „Skin coach”. Lelum polelum, dziękuję, zamknęłam okładkę i odstawiłam na półkę. Zero wniosków, niczego z nich nie zapamiętałam, bez sensu i dupa totalna. O!
O tym jakie wrażenie wywarła na mnie książka „Zero” mówić nie muszę. Każdy kto czytał „Gomorra” i lubi takie klimaty to wie i zrozumie. Mega otwiera oczy na biznes kokainowy na świecie. Nie zdawałam sobie sprawy z tak wielu rzeczy, o których Saviano w niej pisze. Do tej pory pamiętam wiele szczegółów, a to dowód, że nieźle utknęła mi w głowie. I na pewno do niej jeszcze wrócę.
I tyle 🙂 Wyzwanie na 2019 czas zacząć, może tym razem się uda zrobić te sławetne 52 książki 😉
A Wam? Jak wypadł rok 2018 pod kątem przeczytanych książek?