Śmieję się, że sponsorem tego posta powinny być social media 😀 To właśnie one skłoniły mnie do stworzenia tego wpisu. Generalnie, uważam sociale za świetny sposób, nie tylko na promocję, ale również naukę. Niestety, prawda jest taka, że trzeba posiadać umiejętność segregacji i filtrowania przez swój umysł wszystkich wrzucanych treści. Social media potencjał mają duży, ale też czasem śmiechu jest tu co nie miara. Dlaczego?
Może zacznę od tego, że ja również sporo inspiracji biorę właśnie z instagrama. Kilka lat temu, gdy coachingowo prowadziła mnie genialna Lesley Logan, wszystkie informacje dotyczyły bloga, newslettera, strony internetowej i… Instagrama. Ani słowa nie było o Facebooku, podczas gdy w Polsce to on głównie hulał. Minęło kilka lat i obecnie o wiele większy odzew na zamieszczane przeze mnie treści jest właśnie przez IG, zamiast przez FB. Mój profil na Instagramie, otworzony 7 lat temu, był kompletnie beznadziejny. Posty wrzucałam sporadycznie, nie miały one żadnej ciekawej treści. Obecnie IG to moja moc. Jest to miejsce, w którym publikuje się treści wizualne, więc czasem zdarza mi się na tym popłynąć ;p Scrollując, wpadam na fajne pilatesowe/akrobatyczne pozycje. Czemu by nie zainspirować się nimi i nie spróbować ;p Czasem wychodzi zonk. Ustawiam samowyzwalacz, robię pozycję, patrzę na zdjęcie. Niestety moja poza nie przypomina tej cudownej instagramowej. Walczę tak jeszcze pół godziny, po tym czasie 3 razy walnęłam się, raz prawie rozerwałam spodnie, a na koniec to jeszcze zgłodniałam i tyle z tego wyszło. Płacz dziecka, wycie Gałgana… I to jest to co może spotkać Cię w socialach zabawnego.
Media społecznościowe potrafią również wprowadzić w błąd. Myślę, że wszyscy wiemy co to są hasztagi. Czasami chcemy coś wyszukać wpisując dane słowo lub frazę. Wyskakuje nam mnóstwo zdjęć. Osobom, które na danej tematyce się nie znają, może spodobać się coś co totalnie nie jest tym co hasztag opisuje. Czyli np mamy pozycję z jogi, a podpisana jest jako pilatesowa. Ktoś w głowie układa sobie wizję pilatesowego treningu, który w w efekcie okazuje się być właśnie jogą 😀 I zajęcia, na które polowaliśmy, okazują się być zupełnie nie tymi, których oczekiwaliśmy. Inne wprowadzanie w błąd to styl życia pokazywany w ekranie telefonu. Życia idealnego, wymuskanych wnętrz, pięknych ludzi, drogich ciuchów… Pach pach, jest 7 rano, stories już pokazuje, że pan X zrobił 10 km po parku, wrócił do domu, wypił shake białkowy i teraz pięknie ubrany idzie do pracy. Pani Y natomiast, wcale nie po zabiegach chirurgii plastycznej, prezentuje swoje super zgrabne ciało na leżaku na Malediwach. A zdjęcie przerobiła w Photoshopie… Znacie to? Ale ogląda się to miło i przyjemnie, nawet jeśli w tyle głowy słychać, że do prawdy tu daleko.
Wprowadzanie w błąd zdjęciami to jedno, gorzej, gdy ludzie posiadający szczątkową wiedzę, bądź taką opierającą się na naukach z kilkunastu filmików na youtube, zaczynają przedstawiać się jako znawcy tematu. I o ile ja i nauczyciele z prawdziwego zdarzenia jesteśmy w stanie zweryfikować prawdziwość tych informacji, tak osoby totalnie bez wiedzy w tym temacie, przyswajają te nieprawdziwe informacje. Co gorsza, wprowadzają je do swojego życia. Może to powodować totalną masakrę, ponieważ dane ćwiczenia, nie dość, że będą wykonywane nieprawidłowo, to mogą przyczynić się do pogłębienia kontuzji bądź je wywołać.
To teraz pytanie: czy da się z tego miejsca czerpać coś dobrego? Oczywiście, że tak! Warto natomiast jest weryfikować od kogo taką wiedzę czerpiemy. Czy to jest jakś mietek, samozwańczy znawca pilatesu czy też certyfikowany nauczyciel. Sama czerpię masę inspiracji z kont zagranicznych nauczycieli. Od wielu z nich uczyłam się potem na warsztatach czy zajęciach indywidualnych. Zdecydowanie sociale wzbogaciły moje pilatesowe życie i oby robiły to jak najdłużej.
Morał z tego jest taki, że sociale mogą mocno wprowadzać w błąd, jednak są też miejscem skąd można czerpać inspirację, poznawać fajnych ludzi i po prostu realizować się 🙂 Dobrze wybrany i opisany kontent to świetne źródło pozyskiwania nie tylko wiedzy, ale i klientów 🙂