Mogłabym spokojnie to zaśpiewać. Naprawdę, nie wiem kiedy to minęło. A 11 lat to spory kawałek czasu. To jak zbuntowany nastolatek w 5 klasie szkoły podstawowej. Tyle za mną, a jeszcze więcej przede mną.

Startowałam z niczym, niewielką wiedzą i raptem pięcioletnim doświadczeniem w prowadzeniu grupowych zajęć pilates kilka razy w tygodniu w łódzkich klubach fitness. Nim się obejrzałam, sprawy zaszły na tyle daleko, że nie było już od nich odwrotu. Miałam więcej szczęścia niż rozumu. Ale udało się. Krok po kroku budowałam to co mam teraz. Każdy klient mnie czegoś uczył, wnosił coś do mojego życia i doświadczenia. Każdy pracownik. Każdy sukces i porażka.





Ostatnio usłyszałam, że mam tak bogate doświadczenie biznesowe, że mogłabym prowadzić szkolenia dla branży pilatesowej. Ale nie, nie czuję się na siłach podjąć się takiego wyzwania, szczególnie, że częściej polegam na swojej intuicji i mam wrażenie, że dobre duchy nade mną czuwają, niż faktycznie rozplanowuję wszystko biznesowo.




Czego nauczyło mnie to 11 lat prowadzenia studia pilates?
- Twoje potrzeby mogą się zmieniać i jest to całkowicie normalne. Raz możesz chcieć prowadzić duże studio, a raz chcesz mieć małe. Nie znaczy to, że już nigdy nie wrócić do dużego studia (lub małego, zależy). Obecny moment pokazuje, że wybrana opcja jest porządana. Za jakiś czas (a może to być kilkanaście miesięcy albo kilka lat) sytuacja może się diametralnie zmienić, a Ty poczujesz nową energię, napływ sił i będziesz chcieć zmieniać świat.
- Nigdy nie wchodź we współpracę z firmami typu Benefit. Nie wiem jak sytuacja wygląda po pandemii. Rynek pilatesowy też się zmienia, więcej jest studiów indywidualnych treningów i studiów wyposażonych w sprzęt. W 90% przypadków klienci posiadający karty, gdzie nie muszą płacić za zajęcia, traktują je jak fitness, nie doceniają, nie szanują, ani Ciebie, ani instruktora, ani zajęć, na które uczęszczają. A Ty stajesz się niewolnikiem systemu.
- Szanuj siebie, swoje doświadczenie i swoje usługi – choćby nie wiem co się działo, wyceń swoje usługi w sposób odpowiedni. I zawsze lepiej na więcej, niż na mniej. Szanuj siebie, a inni będą szanowali Ciebie. Pamiętaj, że to Ty masz wiedzę i doświadczenie, to Ty prowadzisz trening, Ty wiesz lepiej, nigdy Twój klient. Nie pozwól by wszedł Ci na głowę i zmieszał Cię z błotem. Negocjowanie cen nie wchodzi w grę, znaj swoją wartość.
- Nie dawaj nic za darmo, bo nic za darmo na tym świecie nie ma. Nie dawaj treningów za darmo, pierwszych spotkań za darmo, nie sprzedawaj swojej wiedzy za nic. Ciężko się na nią pracuje, prawda? Zdobywanie wiedzy nie jest łatwe. Czy lekarz lub psycholog robią pierwszą konsultację za darmo? Nigdy.
- Miej wyjebane a będzie Ci dane, bądź jak Gałgan. Innymi słowy, przestań brać wszystko osobiście do siebie. Nie zbawisz świata swoim przejmowaniem się. Postaw mocną granicę między sobą a zachowaniami swoich klientów i nie pozwól im wejść Ci na głowę. A jak coś im przeszkadza, wskaż im drzwi. Brutalne? Być może, ale jeden klient potrafi pozbawić Cię energii i wpędzić w depresję, na czym ucierpi 10 innych klientów. Warto? Nie, zdecydowanie nie. Dbaj o swoją dobrą energię i zdrowie psychiczne. Nikt inny tego za Ciebie nie zrobi, a jeśli chcesz przepracować jeszcze kolejne kilka lat, to zacznij olewać rzeczy, na które i tak nie masz wpływu.
- Znajdź czas dla siebie, dbaj o swoją regenerację, zarówno psychiczną, jak i fizyczną. Pójdź na spacer, poczytaj książkę, wypij butelkę wina, potańcz, pośpiewaj, idź na masaż, pozbierać grzyby, cokolwiek. Rób to codziennie.
- Pracoholzim jest przereklamowany i naprawdę nie warto pracować po 12 godzin dziennie. Czy naprawdę ta dodatkowa kasa w miesiącu zmieni Twoje życie na lepsze? Lekarze przepłacają pracoholizm życiem, nie bądź jak lekarz.
- Postaw na jakość, nie na ilość. Boisz się, że nie znajdziesz odbiorców? Spokojnie, znajdziesz. Szczególnie w czasach, gdy coraz więcej ludzi jest świadomych i dba o siebie. Guccio Gucci mawiał „Jakość pamięta się o wiele dłużej niż cenę”.
- Określ kim jest Twój klient idealny i dla niego stwórz swoją ofertę. Nie ma co łapać wszystkich srok za ogon i specjalizować się we wszystkim. Wiadomo, kto jest od wszystkiego, jest do niczego. A klientowi trudno się połapać jeśli w ofercie masz wszystko.
- Klient nie zwraca uwagi czy jesteś po Basi, Balanced Body czy Body Control Pilates. Klienta (może 3% klientów się z tego wyłamuje) nie interesuje historia powstania reformera czy kim był Józek Pilates. Interesuje go natomiast to czy jesteś w stanie mu pomóc, jak długo to będzie trwało i ile to będzie kosztować. Jakie osiągnie efekty i czy się dogadacie.
- Ogarnij swoje finanse – ja tego nie robię i wciąż jestem w finansowej dupie 😛
